Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#17805

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dość stara, bo ponad pięcioletnia.

Od czasów gimnazjalnych jestem zapalonym erpegowcem. Po maturze, wraz ze znajomymi, postanowiliśmy rozegrać sobie sesyjkę w Dzikie Pola. Jako, że nikt nie miał dostępnego lokum a pogoda była piękna postanowiliśmy komisyjnie, że rozegramy sesję nad jeziorkiem.

Po przygotowaniach wstępnych, typu zakup prowiantu, zebraniu niewielkich rekwizytów i wybraniu miejsca rozpoczęliśmy zabawę. Po pewnym czasie dosiadł się do nas chłopczyk ok. pięcioletni i spytał się czy może się chipsami poczęstować. Daliśmy mu co chciał, wytłumaczyliśmy co robimy i graliśmy dalej a on się przyglądał. W wyniku działań postaci odgrywanych przez nas doszło do pojedynku pomiędzy moją postacią, a postacią kolegi. Opis rzeczonego pojedynku pozwolę sobie odpuścić, bo nic nie wnosi do historii. Napiszę tylko, że zakończył się kastracją mojego oponenta. Wszyscy w śmiech, nasz nieoczekiwany towarzysz też. W czasie gdy oddawaliśmy się orgii śmiechu, pojawiła się babcia naszego nowego przyjaciela.
B(abcia chłopca): O, tu jesteś Maciusiu. Wszędzie cię szukałam. Dziękuję panom za popilnowanie mojego wnuczusia.
Ch(łopiec): Babciu tutaj jest fajnie!!! Wiesz, że ten pan (w tym momencie wskazał na mnie) uciął temu panu (palec skierowany w kumpla) siusiaka.
B(cała czerwona): CO!? Wy bezbożniki nie będziecie mi mojego Maciusia na drogę szatana sprowadzać. JA TO ZGŁOSZĘ NA MILICJĘ!!!
W tym momencie strażniczka nieśmiertelnej i niewinnej duszyczki małego Maciusia szarpnęła go za rękę i z zacięciem na twarzy godnym rasowego wojownika udała się w sobie znanym kierunku.

Jeżeli myślicie, drodzy czytelnicy, że to już koniec historii, to niestety muszę was rozczarować. Po jakichś dwudziestu minutach babcia wróciła i to nie sama, lecz w towarzystwie patrolu na, który składał się pan policjant (PP), pani ze straży miejskiej oraz owczarek z vaterlandu (oboje nie brali udziału w dyskusji)
PP: Ta pani zgłosiła, że próbowali państwo nagabywać tego oto chłopca w celu porwania i wykorzystania seksualnego.
Cała grupa mega karp na twarzy. Nie wiadomo co powiedzieć. Najszybciej oprzytomniała koleżanka, która prowadziła mam sesję. Opisała co i jak, wraz z feralnym pojedynkiem. PP chyba nie był za bardzo przekonany. Zostaliśmy zrewidowani, wylegitymowania i pouczeni. Babcia jeszcze odgrażała się, że tego tak nie zostawi. Okoliczni plażowicze zaczęli się mam dziwnie przyglądać, więc pozostało nam zebrać manatki i dać sobie spokój z graniem w miejscu publicznym.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (215)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…