Piekielna sąsiadka - odsłona druga.
w 2008 roku w lecie byłam w mocno zaawansowanej ciąży. A lato upalne było, nie tak jak w tym roku....
Pewnego ślicznego dnia byłam sama w domy. Jako że było piekielnie gorąco, a moje brzuszysko jeszcze potęgowało te odczucie, postanowiłam się ochłodzić. Co jest najlepszym sposobem? Prysznic!
Pluskam się więc jak kaczka, średnio się oszczędzaniem wody przejmując. Po skończonej ablucji wyszłam z brodzika, ale zauważyłam, że nie mam świeżego ręcznika.
Wychodzę więc z łazienki i idę do szafy, która jest na przedpokoju.
Boże! Myślałam, że dostanę zawału, albo że co najmniej młodą urodzę o te 3 tygodnie za wcześnie!!!!
Na środku przedpokoju (Na piętrze jednorodzinnego domu!) stoi Piekielna Sąsiadka i wybałusza w moją stronę oczy! (wychodząc z łazienki nie byłam kompletnie ubrana - brakowało mi wszystkiego oprócz fig). Patrzy na mnie ten babiszon i wyraźnie na coś czeka. Aha! Pewnie mam jej powiedzieć Dzień Dobry! A, niedoczekanie twoje!!!
Tak więc ja również wlepiam w nią oczy!
Wybąkało toto: - Dobry.
I wtedy ja jej odpowiedziałam: - Dzień dobry!
Minęłam ją, poszłam do szafy, wróciłam do łazienki, zamykając jej drzwi przed nosem (polazła tam za mną!), ubrałam się (zastanawiając się, jak się Babsko do domu dostało, wydawało mi się, że drzwi zamknęłam) i wyszłam.
Dopiero wtedy dowiedziałam się, że Stworzenie szuka mojej teściowej.
Odprowadziłam Babę do drzwi i faktycznie, te były zamknięte! Ki Czort?!
- A jak się Sąsiadka tu dostała? - zapytałam.
- A, od tarasu było otwarte! (WTF? Drzwiczki od tarasu na pewno zamknięte były, ale babsko jakoś je z zewnątrz zdołało otworzyć.)
Jeśli szanowni czytelnicy mieli problem ze zrozumieniem sytuacji i ze śledzeniem przebiegu wydarzeń nie dziwię się. Ja sama, mimo, że minęły ponad 3 lata tego nie ogarniam. Była to najbardziej surrealistyczna sytuacja, jaka mi się w życiu przydarzyła.
w 2008 roku w lecie byłam w mocno zaawansowanej ciąży. A lato upalne było, nie tak jak w tym roku....
Pewnego ślicznego dnia byłam sama w domy. Jako że było piekielnie gorąco, a moje brzuszysko jeszcze potęgowało te odczucie, postanowiłam się ochłodzić. Co jest najlepszym sposobem? Prysznic!
Pluskam się więc jak kaczka, średnio się oszczędzaniem wody przejmując. Po skończonej ablucji wyszłam z brodzika, ale zauważyłam, że nie mam świeżego ręcznika.
Wychodzę więc z łazienki i idę do szafy, która jest na przedpokoju.
Boże! Myślałam, że dostanę zawału, albo że co najmniej młodą urodzę o te 3 tygodnie za wcześnie!!!!
Na środku przedpokoju (Na piętrze jednorodzinnego domu!) stoi Piekielna Sąsiadka i wybałusza w moją stronę oczy! (wychodząc z łazienki nie byłam kompletnie ubrana - brakowało mi wszystkiego oprócz fig). Patrzy na mnie ten babiszon i wyraźnie na coś czeka. Aha! Pewnie mam jej powiedzieć Dzień Dobry! A, niedoczekanie twoje!!!
Tak więc ja również wlepiam w nią oczy!
Wybąkało toto: - Dobry.
I wtedy ja jej odpowiedziałam: - Dzień dobry!
Minęłam ją, poszłam do szafy, wróciłam do łazienki, zamykając jej drzwi przed nosem (polazła tam za mną!), ubrałam się (zastanawiając się, jak się Babsko do domu dostało, wydawało mi się, że drzwi zamknęłam) i wyszłam.
Dopiero wtedy dowiedziałam się, że Stworzenie szuka mojej teściowej.
Odprowadziłam Babę do drzwi i faktycznie, te były zamknięte! Ki Czort?!
- A jak się Sąsiadka tu dostała? - zapytałam.
- A, od tarasu było otwarte! (WTF? Drzwiczki od tarasu na pewno zamknięte były, ale babsko jakoś je z zewnątrz zdołało otworzyć.)
Jeśli szanowni czytelnicy mieli problem ze zrozumieniem sytuacji i ze śledzeniem przebiegu wydarzeń nie dziwię się. Ja sama, mimo, że minęły ponad 3 lata tego nie ogarniam. Była to najbardziej surrealistyczna sytuacja, jaka mi się w życiu przydarzyła.
Piekielna Sąsiadka
Ocena:
623
(733)
Komentarze