Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18197

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Postanowiłam się zapisać do szkoły rodzenia, coby jak już przyjdzie co do czego, wiedzieć jak naszego synka ′wydalić′ na ten nie najlepszy ze światów. Wyszukałam w internecie kilka adresów i korzystając z czasu zwanego szumnie wolnym, zapakowałam się w samochód w celu obejrzenia owych placówek.

AKT I

Dojeżdżam do pierwszej szkoły. Miła pani oprowadza mnie po placówce, tłumacząc co i jak, że najlepsza szkoła w mieście i tak dalej. Dochodzimy do formalności.

[P]: Będzie potrzebne zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań do ćwiczeń i odpis aktu zaślubin KOŚCIELNEGO.
[Ja]: Po co? (pytam zdziwiona)
[P]: W zajęciach uczestniczy proboszcz pobliskiej parafii, żeby poświęcić matki i ich przyszłe dzieci, a zastrzegł, że nie będzie pracował z bezbożnicami.

Wykonałam w tył zwrot, nie przyznając się, że ślub owszem brałam, ale cywilny, jeszcze by mnie egzorcyzmować zaczęli. Jakbym chciała mieć kontakt z religią to poszłabym do kościoła, niekoniecznie ćwiczyć w rytm ′Zdrowaś Maryjo′.

AKT II

Druga szkoła. Podchodzę do pani z recepcji.

[Ja]: Dzień dobry, chciałabym się zapisać do szkoły rodzenia.

Pani z recepcji obrzuca mnie krzywym spojrzeniem, jakby patrzyła na coś śmierdzącego. Myślę, kurczę, może się ubrudziłam czy coś, ale nie, dżinsy nadal czyste, tunika też, brak efektów przemiany materii piesków na skórzanych japonkach.

[P2]: Oczywiście, ale nie wiem czy panią STAĆ na to, to jest najlepsza szkoła rodzenia w mieście, przyjmujemy tylko osoby z odpowiednim statusem społecznym!

Również profilaktycznie się oddalam. Jeszcze jakaś hrabina by rzuciła we mnie poduszką.

AKT III

Szkoła numer trzy. 20 minut zajęło mi zwrócenie na siebie uwagi pań z recepcji, wybitnie zajęte obrabianiem tyłka jakiejś pani dochtor przy kawie. Przy uwadze o tym, że to najlepsza szkoła w mieście, usilnie powstrzymuje komentarz, że jestem już w trzeciej najlepszej w mieście. Wchodzę do sali, w której odbywają się ćwiczenia, a tam syf, kiła, mogiła, grzyb na ścianach, porozwalane materace i poduszki, które w życiu pralki nie widziały. Dziękuję za poświęcony czas i uciekam do domu.

Coś czuję, że na porodówkę wjadę zielona jak szczypiorek na wiosnę.

Szkoły rodzenia

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 758 (858)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…