Tytułem wstępu:
Jestem częstym gościem w domu mojego kuzyna, odwiedzamy się prawie co weekend i czasem zdarza się tak, że on, bądź jego brat, odwożą mnie do domu.
Niestety, jak się okazało, rodzinne przysługi nie wszystkim się podobają.
Wróciłam w sobotę późnym popołudniem, akurat w czasie, w którym na spacerach było sporo matek z dziećmi, a okna były oblegane przez starszych ludzi. Kuzyn odwiózł mnie, pożegnaliśmy się i pojechał. Pozornie nie zwróciło to niczyjej uwagi, zwykłe sąsiedzkie "dzień dobry", normalna sytuacja. Bomba wybuchła następnego dnia.
Poszłam z siostrą rano do sklepu. Przed nami była starsza kobieta, plotkująca zażarcie z ekspedientką. Spoko, osobiście uważam, że starsza kobieta ma prawo żeby się przed kimś wygadać, bo z tego co wiem, mieszka sama i jej dzieci się nią za bardzo nie interesują. Czekamy więc spokojnie w kolejce, czas leci, a babka ciągle nadaje. W końcu rozmowa zeszła na "niewychowaną młodzież". Kobita bez żadnych zahamowań zaczęła obgadywać najbliższe sąsiedztwo, a wkrótce rozmowa zeszła na mnie. Pani wyraźnie zaznaczyła, że chodzi o mnie, podała nawet moje nazwisko. Zwyzywała mnie od "ścierw" i małoletnich ku*w, którą co weekend odwozi do domu inny gach".
Zdębiałam. Siostra znacząco chrząknęła, chcąc żeby przemiła pani wreszcie wyszła ze sklepu. Cóż, poskutkowało, bo pani westchnęła, zebrała swoje tobołki i odwróciła się w stronę wyjścia. Kiedy zobaczyła kto za nią stoi, jej twarz przybrała nagle kolor spalonej cegły i w tej samej chwili już jej nie było, usłyszałyśmy tylko trzaśnięcie drzwi.
Od tamtego dnia kobieta przestała zauważać mnie na ulicy.
Zastanawiam się, czy rozpowszechnianie kłamliwych i ohydnych plotek to jedyne sensowne zajęcie starszych samotnych ludzi? Obawiam się, że tak...
Jestem częstym gościem w domu mojego kuzyna, odwiedzamy się prawie co weekend i czasem zdarza się tak, że on, bądź jego brat, odwożą mnie do domu.
Niestety, jak się okazało, rodzinne przysługi nie wszystkim się podobają.
Wróciłam w sobotę późnym popołudniem, akurat w czasie, w którym na spacerach było sporo matek z dziećmi, a okna były oblegane przez starszych ludzi. Kuzyn odwiózł mnie, pożegnaliśmy się i pojechał. Pozornie nie zwróciło to niczyjej uwagi, zwykłe sąsiedzkie "dzień dobry", normalna sytuacja. Bomba wybuchła następnego dnia.
Poszłam z siostrą rano do sklepu. Przed nami była starsza kobieta, plotkująca zażarcie z ekspedientką. Spoko, osobiście uważam, że starsza kobieta ma prawo żeby się przed kimś wygadać, bo z tego co wiem, mieszka sama i jej dzieci się nią za bardzo nie interesują. Czekamy więc spokojnie w kolejce, czas leci, a babka ciągle nadaje. W końcu rozmowa zeszła na "niewychowaną młodzież". Kobita bez żadnych zahamowań zaczęła obgadywać najbliższe sąsiedztwo, a wkrótce rozmowa zeszła na mnie. Pani wyraźnie zaznaczyła, że chodzi o mnie, podała nawet moje nazwisko. Zwyzywała mnie od "ścierw" i małoletnich ku*w, którą co weekend odwozi do domu inny gach".
Zdębiałam. Siostra znacząco chrząknęła, chcąc żeby przemiła pani wreszcie wyszła ze sklepu. Cóż, poskutkowało, bo pani westchnęła, zebrała swoje tobołki i odwróciła się w stronę wyjścia. Kiedy zobaczyła kto za nią stoi, jej twarz przybrała nagle kolor spalonej cegły i w tej samej chwili już jej nie było, usłyszałyśmy tylko trzaśnięcie drzwi.
Od tamtego dnia kobieta przestała zauważać mnie na ulicy.
Zastanawiam się, czy rozpowszechnianie kłamliwych i ohydnych plotek to jedyne sensowne zajęcie starszych samotnych ludzi? Obawiam się, że tak...
"przemiła pani"
Ocena:
640
(702)
Komentarze