Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18277

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o piekielnym dostawcy węgla :)

Mieszkam w dość dużym mieście (250 tysięcy mieszkańców), natomiast mój narzeczony 40km ode mnie, w takiej niewielkiej mieścinie (obecnie mieszkamy razem w opcji „pół na pół”, ale to dla historii nie ważne:)). Ogrzewania na gaz tam nie ma, więc gdy zbliża się zima, trzeba kupić węgiel (a kupuje go właśnie w moim mieście, bo wszędzie indziej znacznie drożej).

Historia miała miejsce 2 lata temu, sezon zimowy już w pełni, więc narzeczony węgiel zamówił, zapłacił, umówił się konkretnie na dzień kiedy będzie w domu, żeby dostawca go zastał.

Trzeba w tym miejscu nadmienić, że na posesji są dwa wjazdy – jeden do garażu (gdzie stoi samochód), a drugi obok na podwórze, gdzie jest zsyp węgla.

Gdy umówiony dzień nadszedł, przyjechał dostawca i (tak, zgadliście) nieproszony wjechał przed wjazd do garażu i wysypał tam całe 2 tony węgla. Zawsze dostawcy grzecznie czekali aż się im powie gdzie mają wysypać, więc chociaż narzeczony wybiegł z domu jak go tylko zobaczył, to niestety nie zdążył. Oczywiście go opieprzył, kazał mu węgiel zebrać i wysypać gdzie trzeba, ale ponieważ było już zapłacone, facet nic sobie z tego nie robił i powiedział:
- Panie, no co pan, węgiel przywiozłem, a pan sobie przeniesie, młody pan jest” – po czym się błyskawicznie ulotnił.

I tak oto narzeczony musiał w zimie przez kilka godzin nosić dwoma wiaderkami (po 15 kg każde) 2 tony węgla, a i dystans do pokonania był niemały. Dodatkowo ja też byłam wkurzona, bo miał do mnie wtedy przyjechać i normalnie pewnie rzuciłby ten węgiel w cholerę, gdyby nie fakt, że samochód był w garażu, a wyjazd przecież zasypany. Tak więc został całkowicie uziemiony przez jednego nadgorliwego faceta. A wystarczyło chwilkę poczekać.

Skład węgla

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 480 (602)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…