zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia z młodszych lat mojego ojca.
Działo się to w czasach, gdy jedno z charakterystycznych blokowisk w stolicy Śląska było dopiero dość świeżo po budowie. Układ parteru i pomieszczenia z windami był wtedy bardzo nieczytelny - wiele podobnych, nieprzezroczystych drzwi prowadzących do różnych miejsc - dla kogoś niezorientowanego w terenie problemem mogło być znalezienie wyjścia z budynku.
Tak to się jakoś stało, że mój tata znajdował się na dole razem z kolegą. Czekali na kogoś, czy coś w ten deseń, w każdym razie - stali grzecznie i spokojnie w sali z windami. W pewnym momencie z jednej z nich wysiadł młodszy od nich chłopaczek. Pokręcił się chwilę po pomieszczeniu, po czym najwyraźniej nie znajdując tego, czego szukał, zapytał:
-Przepraszam, gdzie tu jest wyjście?
Na co kolega taty, wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna, odpowiedział iście grobowym tonem:
-Stąd nie ma wyjścia.
Podobno chłopak zbladł bardziej niż świeżo bielone ściany.
Działo się to w czasach, gdy jedno z charakterystycznych blokowisk w stolicy Śląska było dopiero dość świeżo po budowie. Układ parteru i pomieszczenia z windami był wtedy bardzo nieczytelny - wiele podobnych, nieprzezroczystych drzwi prowadzących do różnych miejsc - dla kogoś niezorientowanego w terenie problemem mogło być znalezienie wyjścia z budynku.
Tak to się jakoś stało, że mój tata znajdował się na dole razem z kolegą. Czekali na kogoś, czy coś w ten deseń, w każdym razie - stali grzecznie i spokojnie w sali z windami. W pewnym momencie z jednej z nich wysiadł młodszy od nich chłopaczek. Pokręcił się chwilę po pomieszczeniu, po czym najwyraźniej nie znajdując tego, czego szukał, zapytał:
-Przepraszam, gdzie tu jest wyjście?
Na co kolega taty, wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna, odpowiedział iście grobowym tonem:
-Stąd nie ma wyjścia.
Podobno chłopak zbladł bardziej niż świeżo bielone ściany.
Śląskie blokowiska :)
Ocena:
183
(269)
Komentarze