Poszłam do innego ginekologa niż zwykle. Pan Dochtor na wstępie przygląda mi się badawczo i stwierdza, że na szósty miesiąc ciąży to ten mój brzuch coś zdecydowanie za duży jest i wypytuje mnie o szczegóły mojej diety. Kobieca duma podpowiada, żeby mu przylutować, jednak wyciszam ją, jedynie powarkując w duchu.
Przystępujemy do badania usg. Pan Dochtor jeździ mi tym aparatem po brzuchu, na zmianę wybałuszując oczy ze zdziwienia, spoglądając w kartę ciąży skserowaną i przyniesioną, to marszczy nos i czoło. W myślach już widzę miliard różnych chorób, wad i innych, które zapewne u naszego Syna zobaczył. W myślach nakładam sobie szlaban na oglądanie Dr House′a, Prywatnej Praktyki czy Chirurgów.
[D]: W którym miesiącu miała pani ostatnie badanie?
[Ja]: Tydzień temu.
[D]: (wybałusza oczy jeszcze bardziej) To chyba panią weterynarz badał, a nie lekarz ginekolog! Gratuluję, będzie miała pani bliźniaki, dwóch chłopaków!
Na mojej twarzy maluje się szok i niedowierzanie. Do Pani Dochtor chodziłam co 2 tygodnie od samego początku ciąży, jak to możliwe, że niczego nie zauważyła? Nieśmiało próbuje oponować, że nie, to niemożliwe, wbrew wszelkim zasadom genetyki, bo sama mam siostrę bliźniaczkę, a to co dwa pokolenia idzie. No i nie bardzo jeszcze się oswoiłam z myślą, że w ogóle będę miała dziecko, a tu mi Pan Dochtor próbuje wmówić, że będą bracia ksero. Pan Dochtor z uśmiechem kiwa głową i zieloną strzałką na ekranie zaznacza mi gdzie, co i jak, żeby rozwiać moje wątpliwości.
Pani Dochtor chyba studiowała medycynę korespondencyjnie. Boję się pomyśleć, co by było, gdyby okazało się, że jednak dziecko jest na coś chore, a ona tego nie zauważyła, cały czas wmawiając mi, że ciąża pojedyncza i wszystko jest w porządku.
Swoją drogą, przy porodzie niezłą byśmy mieli z Mężem niespodziankę.
Przystępujemy do badania usg. Pan Dochtor jeździ mi tym aparatem po brzuchu, na zmianę wybałuszując oczy ze zdziwienia, spoglądając w kartę ciąży skserowaną i przyniesioną, to marszczy nos i czoło. W myślach już widzę miliard różnych chorób, wad i innych, które zapewne u naszego Syna zobaczył. W myślach nakładam sobie szlaban na oglądanie Dr House′a, Prywatnej Praktyki czy Chirurgów.
[D]: W którym miesiącu miała pani ostatnie badanie?
[Ja]: Tydzień temu.
[D]: (wybałusza oczy jeszcze bardziej) To chyba panią weterynarz badał, a nie lekarz ginekolog! Gratuluję, będzie miała pani bliźniaki, dwóch chłopaków!
Na mojej twarzy maluje się szok i niedowierzanie. Do Pani Dochtor chodziłam co 2 tygodnie od samego początku ciąży, jak to możliwe, że niczego nie zauważyła? Nieśmiało próbuje oponować, że nie, to niemożliwe, wbrew wszelkim zasadom genetyki, bo sama mam siostrę bliźniaczkę, a to co dwa pokolenia idzie. No i nie bardzo jeszcze się oswoiłam z myślą, że w ogóle będę miała dziecko, a tu mi Pan Dochtor próbuje wmówić, że będą bracia ksero. Pan Dochtor z uśmiechem kiwa głową i zieloną strzałką na ekranie zaznacza mi gdzie, co i jak, żeby rozwiać moje wątpliwości.
Pani Dochtor chyba studiowała medycynę korespondencyjnie. Boję się pomyśleć, co by było, gdyby okazało się, że jednak dziecko jest na coś chore, a ona tego nie zauważyła, cały czas wmawiając mi, że ciąża pojedyncza i wszystko jest w porządku.
Swoją drogą, przy porodzie niezłą byśmy mieli z Mężem niespodziankę.
Ginekolog
Ocena:
800
(878)
Komentarze