Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18381

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję w ochronie. Tym razem będzie historia a raczej relacja z ewakuacji hipermarketu, który ochraniałem. Otóż w pewne niedzielne popołudnie dostaliśmy sygnał iż na sklepie może znajdować się ładunek wybuchowy. Taką informację zawsze należy traktować bardzo poważnie dlatego od razu podjęto decyzję o ewakuacji klientów i personelu ze sklepu. W momencie ogłoszenia sygnału o ewakuacji, która brzmi mniej więcej tak: "Proszę opuścić market z przyczyn technicznych oraz stosować się do poleceń obsługi" ochrona udrażnia i otwiera drzwi ewakuacyjne oraz informuje ludzi, natomiast kasjerki mają obowiązek dokończenia rozpoczętych transakcji, a następnie opuszczenia miejsca pracy. No i tu zaczyna się to nasze polskie "piekiełko".

Klienci za nic w świecie nie chcą opuścić kolejki, padają określenia typu:
- "A bo tamten został skasowany, a ja mam tylko jedną rzecz".
- "Ja mam ważne rachunki do zapłacenia".
- "A to pewnie nic poważnego ja tu poczekam...."

Kiedy kasy się opróżniły, rozpoczęliśmy wypraszanie klientów ze sklepu, którzy nic sobie nie robiąc, spacerowali po sklepie, oglądając towar. Na nasze uwagi reagowali w podobnym stylu:

- "Jeszcze minutkę, jeszcze chwileczkę".
- "To ja jeszcze pójdę do odzieżowego coś przymierzyć".
- "A gdzie tu toaleta?"
- "Ja nie wyjdę, bo dziecko zgrzane..."

Wszystkich jednak przebija moherowa babcia, która na prośbę o opuszczenie marketu, zaczęła krzyczeć, grozić oraz poinformowała, że ona nigdzie nie wyjdzie, gdyż jest niedziela i nie ma gdzie zrobić zakupów.
Dopiero gdy do akcji wkroczyła policja, z wielkim fochem i złorzecząc wszystkim, łaskawie opuściła market.
Jeśli myślicie, że to koniec piekielności klientów grubo się mylicie. Otóż przepisy mówią aby ludzi ewakuować na bezpieczną odległość od źródła zagrożenia. Dobre sobie. Mimo że na miejscu pojawiła się policja, straż i pogotowie, klienci potrafili dosłownie szarpać się ze służbami i na siłę próbować wchodzić do obiektu, podchodząc pod automatyczne drzwi i próbując je odblokować. Trzeba było siłą powstrzymywać napierający tłum, w którym prym wiodły odmóżdżone osobniki podburzające ludzi, bo przecież: "To specjalnie nie chcą nas wpuścić do środka!"
Nie pomogły już nawet tłumaczenia, że w środku jest bomba, przecież klienci wiedzą lepiej, że to my ich umyślnie krzywdzimy!

No cóż, po kilku godzinach okazało się, że oczywiście nie ma żadnego ładunku wybuchowego.
Tłum dosłownie wparował do środka i od razu posypały się skargi do POKu, że sklep zamknięty, że stracili czas, itp.

Niestety ludzka głupota nie zna granic. Na koniec chciałbym jeszcze zaapelować do wszystkich: Jeśli jesteście w markecie lub w innym obiekcie i coś takiego się zdarzy, to nie jest tak że ktoś chce wam zrobić na złość. Po prostu sytuacja musi być już na tyle poważna, że decyduje się na ewakuacje, a zamiast narzekać dostosujmy się do poleceń służb ratowniczych i personelu, bo oni chcą nam pomóc często narażając życie.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 557 (643)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…