Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18433

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Będzie długo, ale jest to przestroga dla wszystkich pracujących bez umowy.

Pewnego dnia siedziałam sobie w domu przy książce i herbatce, gdy zadzwonił do mnie znajomy z pytaniem, czy nie chcę sobie dorobić w firmie sprzątającej. Zgodziłam się, dostałam do telefonu Kierownika, który poinformował mnie o warunkach, płacy i miejscu. Wieczorem tego samego dnia miałam pojechać, porozmawiać twarzą w twarz i dogadać warunki.

Pojechałam do obiektu, gdzie spotkałam się z Kierownikiem i jego Małżonką. Umówiliśmy się na 10zł/h, praca na dwa dni(czwartek i piątek) od 7:00 do 15:00 lub oporu(w zależności, jak chciałam), sprzątanie typowo wykończeniowe(tzw. poprawki), co miałam zademonstrowane- mycie okien, odkurzanie, zdzieranie kropelek farby z drzwi i framug, mycie podłóg. Miałam dostać umowę zlecenie.

Następnego dnia zjawiłam się punkt 6:55 pod budynkiem razem ze swoim znajomym, którego udało mi się również zaciągnąć. Pracowaliśmy z całą grupą(ok. 8 osób) od 7:00 do 19:00 z półgodzinną przerwą- robiąc same "poprawki". Następnego dnia przyszłam już sama- kolega wymiękł. Już nie robiliśmy poprawek, za to cała grupa myła schody z farby(co notabene powinna zrobić firma malarska). Tym razem, pomna na dzień poprzedni, pracowałam sobie tylko do 15:00. Wychodząc odbyłam rozmowę z Kierownikiem i Małżonką, kilka razy pytając się czy z mojej pracy są zadowoleni, czy wszystko jest dobrze zrobione, czy nie ma żadnych zażaleń i kiedy dostanę umowę. Niezmiennie zapewniali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, są ze mnie i mojej pracy zadowoleni, wszystko ok, umowa za parę dni po dogadaniu się z księgową.

Cierpliwie czekałam 3 tygodnie(!), co jakiś czas dzwoniąc i pytając się o pieniądze(według umowy miałam dostać 200zł za 20 godzin pracy). Po prawie miesiącu wreszcie pan Kierownik, wielce zirytowany, że zawracam mu w tak błachej sprawie głowę, poprosił mnie o informacje do przelewu. W poniedziałek podchodzę do bankomatu po wypłatę, patrzę- a tam 100zł. Więc we wtorek zadzwoniłam do pana Kierownika.

- Witam, moje nazwisko X.Y., pracowałam u Państwa tego i tego dnia. Według mojej rozmowy z Panem powinnam dostać 200zł wypłaty, natomiast na koncie miałam tylko 100zł.
- O, właśnie czekałem, kiedy pani zadzwoni i dziwię się, że tak późno! (?!)
Po czym usłyszałam.
Że wszystko było źle zrobione, że grupa zawaliła sprawę, roboty się opóźniły i w związku z tym on z żoną musiał pracować całą noc(?!) żeby zrobic schody, więc szanowna Małżonka uznała, że pieniądze należą się im, a nie nam. I całej grupie obcięli o połowę pensje.
Próbowałam wyjaśnić, że nie interesuje mnie, co zrobiła grupa- ja dogadywałam się z nim inaczej. I dowiedziałam się, że 10zł za godzinę to ja miałam w czwartek, a w piątek były schody i to już było co innego! Wszystko super, tylko dlaczego nie zostałam poinformowana?!
Pomimo moich dyskusji i kłótni pan nie chciał mi zarówno wypłacić reszty, o umowie w ogóle nie wspomniał. I niestety zostałam z przysłowiową ręką w nocniku, bo bez umowy nic nie mogłam mu zrobić.

Finał historii nastąpił miesiąc później, podczas mojej wizyty u siostry w Irlandii.
Przy końcu pobytu zadzwoniłam do mojego współlokatora żeby poinformować o dacie powrotu, na co on ubawił mnie informując, że pieniądze, które on miał dostać z tejże firmy(dokładnie 180zł), przez pomyłkę pana Kierownika znalazły się na moim koncie. I tym samym odzyskałam swoją należność- ponadto z nadwyżką :) Pan Kierownik wypytywał później współlokatora o mój adres twierdząc, że on nie wierzy w moją wizytę w Irlandii, że ja go oszukuję i że go OKRADŁAM! I on na mnie policję naśle! I będzie do mnie dzwonił!
Wróciłam dwa dni temu i dalej czekam na telefon pana Kierownika. Jeśli upomni się o "swoje" pieniądze to owszem, wyślę mu- 80zł, zostawiając sobie należne 100 ;)
I przestrzegam wszystkich- podpisujcie umowy... naprawdę warto.

Warszawa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 310 (358)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…