zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ostatnio pojawiło się trochę historii o notatkowych sępach. Dodam też coś od siebie.
Godzina 6.30 rano,poprzedniego dnia do późna robiłam projekt. Zajęcia na jedenastą, więc dźwięk telefonu zerwał mnie ze słodkiego snu. Dzwoniła koleżanka- nazwijmy ją A.
A: Cześć, obudziłam Cię?
J: Tak
A: Aha, bo wiesz, potrzebuję notatek ( żadnego zwyczajowego przepraszam)
J: Jakich?
A: Z matematyki, to podwiozłabyś je dzisiaj( pewnie jeszcze pod blok)
J: Niestety nie, bo mam je w tym samym notesie co notatki z prawa, a za 2 dni jest kolokwium.
A: Żaden problem, po prostu wyrwij je dla mnie! ( w tym momencie obudziłam się zupełnie)
J: A. Jak sobie to wyobrażasz, że ja wyrwę kartki z zeszytu i co potem z nimi zrobię? Możesz podjechać i je sobie ode mnie skserować, nie mogę ich wyrwać
A: TO NIE! i usłyszałam piękny trzask słuchawki.
Mniej asertywna była moja koleżanka, która pożyczyła zeszyt od matematyki naszej uczelnianej Blondi.
Na dwa dni, przedłużyło się na 2 tygodnie. Po upomnieniach Blondi zgodziła się oddać zeszyt, niestety ona nie zna Warszawy i nie może podwieźć zeszytu do pracy koleżanki.
Na nic się zdały tłumaczenia, że to dwa przystanki metrem w przeciwną stronę niż na uczelnię, a z metra przecież korzysta.
Uparła się na złote tarasy, bo jedzie po puder. Koleżanka więc zwolniła się w końcu z pracy i wściekła pojechała do złotych tarasów po zeszyt. W drodze powrotnej zauważyła, że z zeszytu zginęły spisane i naszykowane na egzamin wzory matematyczne. Bagatela kilka stron, egzamin był dwa dni później...
Godzina 6.30 rano,poprzedniego dnia do późna robiłam projekt. Zajęcia na jedenastą, więc dźwięk telefonu zerwał mnie ze słodkiego snu. Dzwoniła koleżanka- nazwijmy ją A.
A: Cześć, obudziłam Cię?
J: Tak
A: Aha, bo wiesz, potrzebuję notatek ( żadnego zwyczajowego przepraszam)
J: Jakich?
A: Z matematyki, to podwiozłabyś je dzisiaj( pewnie jeszcze pod blok)
J: Niestety nie, bo mam je w tym samym notesie co notatki z prawa, a za 2 dni jest kolokwium.
A: Żaden problem, po prostu wyrwij je dla mnie! ( w tym momencie obudziłam się zupełnie)
J: A. Jak sobie to wyobrażasz, że ja wyrwę kartki z zeszytu i co potem z nimi zrobię? Możesz podjechać i je sobie ode mnie skserować, nie mogę ich wyrwać
A: TO NIE! i usłyszałam piękny trzask słuchawki.
Mniej asertywna była moja koleżanka, która pożyczyła zeszyt od matematyki naszej uczelnianej Blondi.
Na dwa dni, przedłużyło się na 2 tygodnie. Po upomnieniach Blondi zgodziła się oddać zeszyt, niestety ona nie zna Warszawy i nie może podwieźć zeszytu do pracy koleżanki.
Na nic się zdały tłumaczenia, że to dwa przystanki metrem w przeciwną stronę niż na uczelnię, a z metra przecież korzysta.
Uparła się na złote tarasy, bo jedzie po puder. Koleżanka więc zwolniła się w końcu z pracy i wściekła pojechała do złotych tarasów po zeszyt. W drodze powrotnej zauważyła, że z zeszytu zginęły spisane i naszykowane na egzamin wzory matematyczne. Bagatela kilka stron, egzamin był dwa dni później...
uczelnia
Ocena:
206
(224)
Komentarze