Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18631

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W wakacje pracowałem w sklepie spożywczym. Pewnego dnia zjawiła się otyła pani z córeczką może czteroletnią, a córeczka, jak to dzieciaki, zaczęła marudzić. Dziecko chciało loda. Matka coś odburknęła, dając małej do zrozumienia, że nic z tego. Zatem dziecko poprosiło o batonika. Mateczka, już troszkę bardziej stanowczo, odmówiła. I tak przez następnych pięć minut. W końcu kobieta zaczęła krzyczeć, dziecko się rozpłakało, wciąż marudząc o słodycze.

- Zamknij mordę, dobrze?! - ryknęła mamuśka. - Nic ci nie kupię, a jak się nie przymkniesz, to ci tutaj, na środku sklepu, wpier**olę!
I byłaby pewnie, za przeproszeniem, wpier**liła córci na środku sklepu, gdybym nie powiedział czegoś w rodzaju "spokojnie, proszę pani". Nie, żeby to coś pomogło, bo wtedy również mnie się oberwało:
- Co się pan wtrąca?! Niech pan spojrzy na mnie! Mnie dawali słodycze i teraz jak wyglądam? Tyłek jak pół Warszawy! Chciałby pan mieć taką córkę?! Moje dziecko nie będzie wyglądało jak tłusta świnia!
Po czym, już na spokojnie, zapłaciła za zakupy i wyciągnęła szlochającą pociechę ze sklepu.

Po części nawet ją rozumiem. Ale czy nie mogła tego załatwić po ludzku?

sklepy

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (602)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…