Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18672

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o znajomej, która dostała "welonikowego zapalenia mózgu" czyli w skrócie z całkiem sympatycznej kobiety stała się Bridezillą. Pół roku temu znajoma ( znałyśmy się z pracy, ona pracowała na stoisku w tym samym centrum handlowym , w którym znajdowała się "moja" kwiaciarnia ) poprosiła mnie o to bym zrobiła jej dekoracje kwiatowe na ślub. Miałam wykonać wiązankę ślubną, przystroić samochód i salę oraz wykonać butonierki dla całego zastępu drużbów i bukiety w podziękowaniu dla rodziców. W przeddzień pojechałyśmy razem na giełdę kwiatową, kupiłyśmy kwiaty i ustaliłyśmy moją stawkę, co by nie było nieporozumień. Jak wiadomo na giełdy wszelakie jeździ się bardzo wcześnie, tak więc wstałam o 4 rano i po powrocie z giełdy położyłam się jeszcze spać. Po godzinie obudził mnie telefon od Bridezilli (B)

(B) Cześć, słuchaj... chciałabym, żebyś przyjechała dzisiaj na salę, żeby zrobić przystrojenie samochodu, bo mój "niuniuś" nie będzie jeździł w sobotę w tę i z powrotem.
(J)a myślę sobie "co jest kurka"? Na takie coś się nie umawiałyśmy, wszystko miałam zrobić w sobotę. No i jeszcze ten ton nie znoszący sprzeciwu,ale nic. Zwalam zachowanie na karb stresu przedślubnego i mówię jej ,że mogę przyjechać ale wieczorem.
Ok, przyjechałam , zrobiłam swoje. Od siebie dołożyłam jeszcze wystrój sali w materiały i balony tak by jutro zostały same kwiaty.

Nastał wielki dzień, pojechałam na salę rano i zabrałam się do pracy. Zaczęłam od wiązanki ślubnej tak by w razie czego była gotowa jako pierwsza.

Dzwoni (B):

(B) No cześć słuchaj ja wczoraj byłam na sali i widziałam ten wystrój, my się chyba na coś innego umawiałyśmy?

Zdębiałam... Walnęłam klasycznego facepalma i tłumaczę piekielnej, że na razie udrapowałam tylko materiał i jak dojdą do tego kwiaty to dopiero będzie to na co się umawiałyśmy więc po co ocenia nieskończoną pracę?

(B) No mam nadzieję. - I odłożyła słuchawkę.

Super - myślę sobie, po co dzwoni w taki dzień z taką pierdołą, wkurza mnie, a nie zająknie się o sprawach ważnych czyli mojej zapłacie chociażby.

Minęła godzina 14, sala ustrojona, wszystko zrobione, pozostaje tylko posprzątać i zmykać do domu. Wpada "Młody" po wiązankę i butonierki, omiata wzrokiem salę, wydaje okrzyki zachwytu (nieskromnie mówiąc naprawdę wyszło super), jego mama także chwali, ojciec Bridezilli kiwa głową z aprobatą, sielanka. Tylko wciąż nikt nie zamierza mi zapłacić.

No cóż... poprosiłam Młodego na stronę, wyjaśniłam o co chodzi, a on mi na to, że nie wziął portfela.
Tym razem się wkurzyłam i nieco ostrzej upomniałam się o zapłatę.

Zapłacił. Zrobił zbiórkę wśród rodziny.

Bridezilla ani piśnięciem nie wspomniała o tym by mi zapłacić, poza pretensjami przez telefon (nieuzasadnionymi z resztą) nie odezwała się do mnie ani razu potem. Nie odpisała na MMSa, w którym wysłałam jej zdjęcie wiązanki, nie zadzwoniła do mnie po ślubie by wyrazić swoje zadowolenie tudzież nie, nie zadzwoniła by powiedzieć choć "dziękuję" za to, że spędziłam na jej sali długie godziny dopieszczając wszystko by wyglądało pięknie. Na "fejsbuku" wyrzuciła mnie ze znajomych.

No tak, "murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Miło prawda?

Od osób trzecich dowiedziałam się na szczęście, że wielu osobom podobał się wystrój sali. Jedna para już do mnie zadzwoniła ze zleceniem. Tym razem podpiszemy umowę.

usługi florystyczne

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 745 (801)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…