Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18684

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem sytuacja chyba bardziej śmieszna niż piekielna.

Krótki wstęp. Mój mąż umie dobrze niemiecki i troszkę angielskiego. Ja - na odwrót.

W tamtym roku byliśmy na krótkich wakacjach u znajomej Niemki. Byliśmy z dziećmi więc obowiązkowym punktem programu była wizyta w sklepie z zabawkami. Mąż z córką coś tam oglądali a ja z synem wyruszyliśmy na poszukiwania jego ukochanych bakuganów. Stoimy przed regałem. Mały czegoś szuka i znaleźć nie może. Poprosił mnie, żebym podpytała sprzedawczynie czy mają na zapleczu więcej tych figurek.

Podchodzę do kasy. Pytam, oczywiście po angielsku. Młoda kobieta odpowiedział też po angielsku i poszła poszukać.

W między czasie córka chciała, żebym coś zobaczyła więc poszłam do niej a mąż został z synem. Podchodzi do nich wcześniej zagadnięta pracownica i zaczyna coś mówić do mojego męża po angielsku. Ten jej odpowiedział po niemiecku więc przeszli na ten język. Kobieta znów zniknęła na zapleczu.

Stoimy już razem. Ja rozmawiam z dzieciakami - oczywiście po polsku. Kobieta wraca z całym naręczem figurek. I mało ich nie upuściła kiedy usłyszała kolejny język. Przez chwilkę patrzyła na nas dziwnie. A potem uśmiechnęła się i stwierdziła po polsku, żebyśmy sobie więcej z niej żartów nie robili tylko rozmawiali z nią "po naszemu".

A najlepszy był komentarz mojego syna na sam koniec: Mama, i po co ja się mam angielskiego uczyć skoro się po polsku za granicą dogadam :)

zagranica

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 345 (375)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…