Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18748

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o piekielnym akademiku pewnej, a jakże, katolickiej, uczelni. Może przydługo, ale zachęcam do czytania, bo niewiarygodne jest, że w dzisiejszych czasach pozostał jeszcze taki wynalazek.
Kilka lat temu, jako młode i niedoświadczone życiowo dziewczę, postanowiłam podjąć studia w mieście L. z racji tej, że nie miałam bladego pojęcia ani o życiu w mieście, ani o samodzielnym mieszkaniu – zgłosiłam chęć zameldowania się w uczelnianym akademiku, który, skądinąd, znajdował się tuż obok mojego wydziału. Nasłuchałam się od znajomych historii o życiu akademickim, imprezach, swobodzie - szaleństwo!
Niestety, prawdziwego życia akademickiego w moim akademiku nie dane było mi zaznać. Zaznałam, ale na stancjach u znajomych ;) A czemu? Ano potemu, że akademik prowadzony jest przez Zakon Sióstr Urszulanek. Codziennie rano na portierni uśmiechnięta siostra witała słodkim ‘Szczęść Boże’ wychodzące lokatorki. Lokatorów nie witała, albowiem takich nie było – akademiki są ‘rozdzielnopłciowe’.
Siostry potrafiły niestety dać w kość. Panowie mieli zakaz przebywania w pokojach dziewczęcych po 22, i nie mogli wchodzić wcześniej niż o 9 rano. Nie mogli nawet wejść jak ludzie, tylko musieli zostawiać dokument na portierni, a jeśli któryś pan nie odebrał dokumentu o godzinie 22, do pokoju wykonywano kilka ponaglających telefonów. Nie można było wracać do akademika później niż o 22, ewentualnie można się było zapisać na „Zeszyt późnych powrotów”, żeby zaspany Pan Portier mógł nas wpuścić z wielką niechęcią. Kiedyś się zapisałam i nie wróciłam – ot, zostałam po imprezie u znajomych, nie chciało mi się wracać – dosłownie zrobiono mi awanturę, podobno dzwonili za mną, szukali… Wizyty mego lubego były udręką, bo nie mieliśmy gdzie się schować przed wzrokiem setki zazdrosnych kobiet, o zostawaniu na noc nie było mowy.
Żeby było ciekawiej, akademik żeński jest jeden, 10-piętrowy, i przeszedł już niemal do miejskiej legendy, przyjmując różne nazwy – Wieża Dziewic, Spermochłon, więcej nie pamiętam, ale zaręczam, że było ich dużo… męskich akademików jest kilka, malutkich, zaledwie 3-piętrowych budyneczków rozsianych po całym mieście, z czego jeden naprzeciwko, malutki. Na imprezy do chłopców panie wchodziły przez okno ;)
W pierwszym roku mojego bytowania tam ocieplano budynek, co skutkowało ustawionymi przy balkonach rusztowaniami i kręcącymi się wszędzie robotnikami. Cudowne uczucie, kiedy wstajesz z rana w negliżu, rozsuwasz zasłony, a z balkonu się do ciebie cieszy wąsata morda…. No ale to mogło zdarzyć się wszędzie ;)
Mimo całego zła, pokoje utrzymane były w bardzo dobrym stanie. A dlaczego? Ponieważ zawsze, na koniec roku, urządzane było Oficjalne Zdawanie Pokoju. Przychodziła wówczas, na umówiony wcześniej dzień siostra, i sprawdzała, w jakim stanie oddajemy pokój. Okój posprzątany na błysk – Wymyte okna, podłogi, szafki, zeskrobany kamień prysznica, wyszorowany kibelek – nie mogło być najmniejszego ziarnka brudu, inaczej pokój zostawał ‘niezdany’. Zazwyczaj odbywało się to w letniej sesji, i trzeba było poświęcić jedną noc na doprowadzenie pokoju do stanu, który byłby akceptowany przez siostry.
Szczytem wszystkiego były skutki imprezy, którą moja koleżanka urządziła z okazji urodzin. Zaprosiła dużo ludzi, kolegów z gitarami; było głośno i wesoło – o 22.30 impreza niestety stop, panowie wychodzą. Panie oczywiście zostały, w jak najlepszych humorach… I wszystko wydawało się w porządku. O godzinie 7 rano do drzwi pokoju zapukała siostra. Zastała pokój w stanie poimprezowym – kieliszki, wódka, bałagan. Okazało się, że któraś z koleżanek z piętra pobiegła na skargę do sióstr, że w tym i tym pokoju piją alkohol, przeklinają, chłopcy są i spać jej nie dają. Niefortunne imprezowiczki, na kacu –gigancie, musiały „przeprosić koleżanki, przeprosić siostrę kierowniczkę, a za karę jeszcze pomagać przy festynie dla dzieci z ubogich rodzin na błoniach pod akademikiem” Matko Bosko Kochano, Jezusie Niebieski, jak to mawiał pewien sympatyczny pan idąc sobie raz do tyłu raz do przodu. Idąc albo nie idąc, dla ścisłości…

Cool :)

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…