Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18846

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaplanowaliśmy z moją drugą połówką przyjęcie - parapetówkę. Menu ustalone, najważniejsze rzeczy są, trzeba jeszcze tylko zrobić ostatnie zakupy. Padło na Muszkieterów.

Jeśli ktoś z was robi częściej zakupy w Intermarche, to pewnie wiecie, co to są tzw. "gazetki". Raz na tydzień-dwa wychodzi gazetka z produktami o obniżonych/promocyjnych cenach. I ofkors zwala się wtedy do tego marketu stanowczo za dużo ludzi, zwabionych cenami obniżonymi o 2-5%. Wychowanych bądź nie.

Otóż niestety miałem nieprzyjemność robić zakupy akurat tego dnia, kiedy pojawiły się produkty "gazetkowe". Wchodzimy z lubą do sklepu i pierwsza moja myśl to ewakuacja w trybie przyspieszonym - ludziów jak mrówków. No ale nie ma zmiłuj, czasu nie mamy, najbliższy market 2km dalej. Jazda z tym wapnem: zaczynamy te nieszczęsne zakupy.

Na przystawkę piekarnia. Kolejka na 10 osób, jakaś paniusia wybiera ciasto. Może to, ekspedientka nakłada, waży, drukuje nalepkę... Jednak nie, tamto lepsze. Ekspedientka zdejmuje, kasuje, nakłada drugie, waży... Albo nie, to trzecie jest z kawą i od nowa zabawa. Po zważeniu trzeciego ciasta: nie, to za drogo... Zważy mi pani 20 dkg wafelków... LITOŚCI. Już mam nerwa bo przede mną jeszcze 3 wymuskane paniusie mają wątpliwości czy dane ciasto będzie odpowiednie dla ich podniebienia. W końcu ja odbieram zamówiony tort, dziękuję, spadam stąd byle dalej.

Krótka przekąska: dział ogólny. Albo ludzi ogólnie niewychowanych. Dwa razy dwie różne paniusie wjeżdżają mi wózkiem w kostki. Wytłumaczenie: "Bo pan tak stoisz tutaj, zamiast patrzeć, czy wózek nie jedzie!". Nie no, przepraszam najmocniej, rzeczywiście, przychodzę do sklepu bawić się w zbijaka z wózkiem w roli piłki zamiast robić zakupy. Ofukują mnie i odjeżdżają dalej bawić się w tę grę z innymi klientami. Moje nerwy w postronkach.

Danie główne: dział mięsny. Kolejka jak w PRL-u, choć aż 4 panie ekspedientki uwijają się jak w ukropie by wszystkich obsłużyć. Wszyscy grzecznie stoją. No, prawie wszyscy. Paniusia w wieku lat ok. 40-50 (ciężko było orzec z racji na grubą warstwę tynku i tapety pokrywającą jej zblazowane oblicze) próbuje na siłę wepchnąć się w kolejkę, to tu, to tam. W końcu pada na mnie. Zdecydowanie łapię ją za ramię i wyprowadzam z kolejki, grzecznie tłumacząc, by i ona sobie stanęła. Na końcu. Krzyk i obraza majestatu! Przecież ona ma 38 lat (!) i nie będzie stała w kolejce, ona jest stara i trzeba ją przepuścić. W sukurs przyszedł pewien starszy dżentelmen stojący przede mną:
- Młoda damo, ja mam 82, jestem kombatantem i stoję w kolejce jak inni, więc i Ty możesz.
Paniusi zrobiło się przykro? A skądże! Dziadu, taki i owaki, gówno mnie obchodzi ile masz lat, mnie się należy! Z pomocą przyszedł jej ochroniarz, pokazując gdzie są drzwi.

Kolejki nieco ubywa, zaczynam mieć nadzieję, że nikogo nie zabiję w tym sklepie. Ale nie... Jakiś pan, widocznie bojąc się o miejsce w kolejce zaczyna na mnie napierać od tyłu. Co przejdę pół kroczka do przodu, znowu czuję jego oddech na mojej szyi i brzuch na plecach. Daję lekko krok do tyłu, by dać mu do zrozumienia, że na mnie włazi, bez skutku. Nie wytrzymuję:
- Byłby pan łaskaw na mnie nie wchodzić, kolejka od tego nie przyspieszy, za to mój puls jak najbardziej. Odpowiedź?
- Oj, przepraszam pana, nie zauważyłem, że pan tu stoi...
Zaczynam widzieć na czerwono, z racji zalewającej mnie krwi:
- Panie! Ja mam 190 cm wzrostu, a pan mi sięgasz do ramienia, z choinki się pan urwałeś?
Chyba pojął swój błąd, trzymał się ćwierć kroku dalej.

Deser: Kasa. Zmierzam tam z mordem w oczach. Paniusia próbująca wepchnąć się przede mnie z koszykiem odpuszcza sobie po napotkaniu mojego wzroku, sugerującego jasno i dobitnie, że jestem na skraju rozpoczęcia serii brutalnych morderstw. Kasjerka również napotyka moje spojrzenie i odpowiada innym:
- Panie, zabierz mnie pan stąd!
Z całego serca jej współczuję.

W końcu wychodzimy. Nigdy z taką radością nie witałem słońca i świeżego powietrza na zewnątrz. Czule całuję w czółko moją lubą, która przepracowała 3 miesiące w wakacje w tamtejszej piekarni...

Intermarche

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 698 (840)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…