Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18877

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Uwaga. Ważny komunikat. W historii pojawia się wątek mojej pracy. Jeżeli uważasz, że moje dobre samopoczucie zawodowe jest hańbą dla świata, to ugryź się w ząbki i nie czytaj.

Pracuję w zawodzie od ładnych kilku lat i myślałam, że przeżyłam już większość rzeczy, które mogą spotkać wróżkę. Nalot księdza i zdewociałej ubecji z kropidłem i krzyżmem, sanepid (bo w cenie wizyty dostaje się filiżankę herbaty albo kawy), zazdrosne "koleżanki po fachu" ("tarot tanio sama prawda doświatczona wrużka Monisia21"), panie z wizjami i objawieniami maryjnymi, nastolatki i kobiety po tej gorszej stronie czterdziestki. Ale to nawet nie było preludium do dzisiejszego dnia.

Krótki poradnik "po co NIE chodzić do wróżki".
1) Nie pytaj, czy urodzisz dziecko, jeżeli przedstawiasz się w formie "Mam na imię Joanna i wycięli mi macicę". Nie odrośnie.
2) Nie pytaj, czy znajdziesz pracę w zawodzie, jeżeli uważasz, że określenie "bezrobotna bez wykształcenia" opisuje go w pełni.
3) Nie opowiadaj o tym, że śniła ci się sukienka z Zary. Nie mam pojęcia, jak wygląda i czy po weekendzie ciągle będą mieli eskę. Tym bardziej, że na oko nosisz XL, jeżeli liberalnie potraktować numerację. Co oznacza ten sen poza tym, że podoba ci się sukienka z Zary, też nie wiem.
4) Nie pytaj, czy twój syn przestanie być gejem. Nie przestanie.
5) Nie pytaj o życie intymne sąsiadów tak szczegółowo, żeby wróżka, kobieta bądź co bądź doświadczona, pozieleniała. Gdybym chciała pornosa w wersji narracyjnej, to bym go sobie sama znalazła.
Oczywiście, jeżeli nie wiesz, co zrobić z pieniędzmi, przyjdź i opowiedz. Ale nie oczekuj ode mnie, że zacznę się zwierzać w ramach rewanżu.

Tyle podsumowania dzisiejszego dnia. Każdej z tych osób cierpliwie tłumaczyłam, jak funkcjonuje ich świat. Szefowa po zobaczeniu raportu stwierdziła, że nie ogarnia.
To jakieś 5% klientów. Tylko zapamiętuje się ich o 95% lepiej niż innych, normalnych.

Kiedy wracałam do domu, gapiąc się przed siebie i licząc lata do emerytury, moja pomyłka życiowa - dzisiaj nie mam najmniejszego pojęcia, dlaczego zgodziłam się za niego wyjść i mam nadzieję, że do jutra sobie przypomnę - zadzwonił i zaordynował kupno mineralnej. Jakaś kobieta wjechała we mnie wózkiem (miała w nim dwie torebki proszku do pieczenia. Po co brać wielki wózek na dwie torebki proszku?) i usiłowała wyrwać butelkę (i włosy też) mimo kilkunastu metrów półek pełnych wody. Bo jej się nie chciało rozrywać zgrzewek. M. nie może zrozumieć, dlaczego przywaliłam jej tą butelką. Ja też nie mogę - dziwię się, że tylko przywaliłam. Potem próbowała wryć się przede mnie w kolejce do kasy. Z dwoma proszkami i wielkim wózkiem. Po prostu wyrzuciłam ją za siebie. Teraz żałuję, że nie podeptałam i nie naplułam. I nie posypałam tym proszkiem.
Nie wkurzaj wróżki, kiedy miała trudny dzień. Bo jest nieobliczalna.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (493)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…