Dawno temu, kiedy byłam nastolatką, dojeżdżałam do szkoły autobusem miejskim. Linią, którą najczęściej jeździłam, bardzo często też jeździł jeden facet.
Facet ten (wiek koło 50 lat) dziwnie wyglądał i dziwnie się zachowywał. Jak widział jakiś autobus na przystanku, to często podbiegał do drzwi, po czym odwracał się i nie wsiadał tylko szedł sobie z powrotem. Nigdy nie było wiadomo czy wsiądzie czy nie. Kierowcy się do tego przyzwyczaili ale jego piekielność, jak szybko zauważyłam, objawiała się w jeszcze lepszy sposób.
Kiedy już szczęśliwie wsiadł do autobusu, siadał zawsze na pierwszym miejscu przy przednich drzwiach autobusu i wysiadające dziewczyny szczypał po tyłkach albo po nogach. Tak samo robił przy wsiadaniu, kiedy on wsiadał do autobusu, a przed nim jakaś dziewczyna, to zawsze musiał ją uszczypnąć. Ja byłam na niego bardzo uczulona i starałam się trzymać jak najdalej od niego i wysiadać "bokiem".
Pewnego dnia, kiedy wracałam ze szkoły, byłam zamyślona i nie zauważyłam tego typka. Miałam pecha, bo akurat wsiadał za mną do autobusu i oczywiście mnie uszczypnął z całej siły w tyłek. Ale on też miał pecha - w tym dniu trochę padało i miałam w ręce parasol. Niewiele myśląc odwróciłam się i zaczęłam z całej siły okładać gościa tym parasolem. Facet zaczął uciekać na przystanek, a ja za nim. Oczywiście puściłam też piękną, jak na nastolatkę przystało, wiązankę pod jego adresem. On tylko wykrztusił z siebie że "przecież to tak na żarty".
Od tej pory miałam spokój, bo już nigdy więcej nie odważył się mnie uszczypnąć.
Facet ten (wiek koło 50 lat) dziwnie wyglądał i dziwnie się zachowywał. Jak widział jakiś autobus na przystanku, to często podbiegał do drzwi, po czym odwracał się i nie wsiadał tylko szedł sobie z powrotem. Nigdy nie było wiadomo czy wsiądzie czy nie. Kierowcy się do tego przyzwyczaili ale jego piekielność, jak szybko zauważyłam, objawiała się w jeszcze lepszy sposób.
Kiedy już szczęśliwie wsiadł do autobusu, siadał zawsze na pierwszym miejscu przy przednich drzwiach autobusu i wysiadające dziewczyny szczypał po tyłkach albo po nogach. Tak samo robił przy wsiadaniu, kiedy on wsiadał do autobusu, a przed nim jakaś dziewczyna, to zawsze musiał ją uszczypnąć. Ja byłam na niego bardzo uczulona i starałam się trzymać jak najdalej od niego i wysiadać "bokiem".
Pewnego dnia, kiedy wracałam ze szkoły, byłam zamyślona i nie zauważyłam tego typka. Miałam pecha, bo akurat wsiadał za mną do autobusu i oczywiście mnie uszczypnął z całej siły w tyłek. Ale on też miał pecha - w tym dniu trochę padało i miałam w ręce parasol. Niewiele myśląc odwróciłam się i zaczęłam z całej siły okładać gościa tym parasolem. Facet zaczął uciekać na przystanek, a ja za nim. Oczywiście puściłam też piękną, jak na nastolatkę przystało, wiązankę pod jego adresem. On tylko wykrztusił z siebie że "przecież to tak na żarty".
Od tej pory miałam spokój, bo już nigdy więcej nie odważył się mnie uszczypnąć.
uszczypliwy pasażer
Ocena:
617
(685)
Komentarze