Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19028

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już rozpisałam się o przygodach rowerowych to dodam jeszcze sytuację, która spotkała moją znajomą...

Wyobraźcie sobie- wyjazd z parkingu, włączenie do głównej drogi. Koleżanka w samochodzie stoi i czeka, aż pusto się zrobi, żeby włączyć się do ruchu. Stoi jednocześnie z braku innej opcji, na przecięciu chodnika ze ścieżką rowerową.

Już chce biedna włączyć się do ruchu, bo jej się pusto z lewej zrobiło, jak nie usłyszy huku i coś jej przez maskę się przetoczyło. Co się stało? Rowerzysta. A, przepraszam. KOLARZ. Pełen ekwipunek, kask, okulary, rowerek. Jechał i sms-a czy coś na komórce skrobał (jak wyszło w praniu), no NIE ZAUWAŻYŁ, że droga mu inną drogę przecina, i że jeszcze śmie na niej samochód stać! I wjechał koleżance w bok maski, przetoczył się biedak i wylądował, raczej nie telemarkiem, po drugiej stronie (swoją drogą pojęcia nie miałam, że samochód ze stłuczki z rowerem może tak fatalnie wyjść). Koleżanka i ja (widziałam całą "akcję") zabrałyśmy się w pierwszej kolejności za ogarnięcie nieszczęsnego kolarza (fuksem skończyło się na sporym guzie na głowie), oczywiście telefon na 112- lepiej zdarzenie zgłosić i mieć cały protokół, żeby potem się nie dowiedzieć od sądu, że sprawa wyglądała zupełnie inaczej, wiadomo.
Dalsza akcja była baaardzo chaotyczna, więc pozwolę sobie streścić, żeby nie komplikować:

-koleżanka w głębokim szoku, no bo bądź co bądź- stać, stała, ale człowieka jakby "przejechała" (a raczej on ją).

-funkcjonariusze pojąć nie mogli, że to rowerzysta przejechał samochód, a nie na odwrót, choć dla mnie obraz zdarzenia był aż nadto jasny. Trzeba było protokół spisywać jeszcze raz (całe szczęście, że mam zwyczaj czytać dokładnie, co podpisuję - jak zobaczyłam swoje zeznania jako świadka, gdzie okazało się, że rowerzysta jest ofiarą, to mnie strzeliło).

-rowerzysta oczywiście nie pomagał, a raczej aktywnie przeszkadzał w składaniu zeznań, no bo było, nie było- wina jakby jego.

-kolejne zamieszanie spowodowane zemdleniem koleżanki z nadmiaru wrażeń.

-ostatecznie okazało się, że jeszcze 2 osoby widziały zdarzenie i potwierdziły naszą wersję, więc zachowanie funkcjonariuszy zmieniło się o 180 stopni tak wobec koleżanki, jak i rowerzysty.

-reszta została załatwiona na szczęście polubownie, choć nie powiem, rzucało ostro, od niemal aresztowania koleżanki do niemal aresztowania rowerzysty. Nawet koleżanka już na zderzak i wszystko machnęła ręką, bo samochód i tak po przejściach, byle się już wszystko skończyło.

Ale i tak najlepsze okazało się dopiero na koniec:

-wypadek, jak się okazało, widziała jeszcze jedna znajoma nam osoba, i co najlepsze - opowiedziała wszystkim wspólnym znajomym, że Aga PRZEJECHAŁA ROWERZYSTĘ. Niby wszystko doczekało się rychłego sprostowania, ale niesmak i plotki pozostały.

-rowerzysta wczoraj napisał sms′a do koleżanki z wyceną całego sprzętu sportowego, który miał i którego nie miał, w chwili wypadku, a który rzekomo uległ zniszczeniu, i zażądał zwrotu poniesionych przez niego kosztów.
Pozostawione bez komentarza...

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 440 (476)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…