zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sytuacja zauważona w pewnej sieci fastfoodów, z angielską nazwą ′′króla′′ w nazwie. Chyba każdy się domyśli.
Siedzi sobie piekielna mamusia, lat na oko 21-22. Naprawdę! Tona makijażu na twarzy, rurki obcisłe jak cholera i blond pasemka. Siedział obok niej dzieciak, według mnie z 5 lat. W kazdym razie mówił bardzo dobrze, biegał i był ruchliwy. Na pierwszy rzut oka widać było, że dziewczyna w młodości się puszczała. Siedziała przy stoliku, jedząc jakiś zestaw i gadając przez telefon. Młody zaczepił ją:
-Mamuś, ja też chcę jeść no...
Mamuś odłożyła na moment telefon od ucha i syknęła:
-Nie, Mareczku.
Po czym wróciła do rozmowy. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze z 5 razy- maluch prosił o jedzenie, a dziewucha olewała go bezmyślnie i paplała z kumpelką przez telefon. Żal mi się malca zrobiło, bo siedzieli tu już jakiś czas. Podeszłam więc z niezaczętym jeszcze pudełkiem frytek do chłopca, który prawie że omdlały siedział na krześle.
-Cześć, głodny jesteś?
Matka nic. Dzieciak skinął głową, a ja poufale podsunęłam mu pod nos frytki. Aż się dziecku oczy zaświeciły- zaczął mi dziękować, ściskać i wcinać frytki. Mamusia momentalnie rozłączyła się, przerywając fascynującą rozmowę i rzuciła się na mnie z łapami, wrzeszcząć coś w rodzaju:
-Osz, ty ku**o! Poj***ło cię, dzi**o pie****ona? Co, pewnie chcesz Marka zatruć? Jakieś podejrzane żarcie i pewnie ćpunka!
-Nie, tego za wiele, proszę pani. Dzieciak od godziny skręca się z głodu, a pani go sobie olewa i gada z psiapsiółeczką!-wkurzyłam się, niemal chwytając ją za kołnierz. Odskoczyła aż i zaczęła mnie wyzywać, bluzgać i namawiać do współpracy innych klientów, publicznie wrzeszczeć przekleństwa w moją stronę i takie różne.
-Co, ty ku**o uważać że ja biedna jestem? Musisz mi dziecko wykarmiać, ku**a?
Nagle na salę wpadł kierownik i grzecznie ją wyprosił. Nie poskutkowała. Jeszcze raz. Nie poskutkowało. W końcu rosły ochroniasz zajął się wciąż wrzeszczącą dziewczyną, a dziecko wzięli na zaplecze.
Siedzi sobie piekielna mamusia, lat na oko 21-22. Naprawdę! Tona makijażu na twarzy, rurki obcisłe jak cholera i blond pasemka. Siedział obok niej dzieciak, według mnie z 5 lat. W kazdym razie mówił bardzo dobrze, biegał i był ruchliwy. Na pierwszy rzut oka widać było, że dziewczyna w młodości się puszczała. Siedziała przy stoliku, jedząc jakiś zestaw i gadając przez telefon. Młody zaczepił ją:
-Mamuś, ja też chcę jeść no...
Mamuś odłożyła na moment telefon od ucha i syknęła:
-Nie, Mareczku.
Po czym wróciła do rozmowy. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze z 5 razy- maluch prosił o jedzenie, a dziewucha olewała go bezmyślnie i paplała z kumpelką przez telefon. Żal mi się malca zrobiło, bo siedzieli tu już jakiś czas. Podeszłam więc z niezaczętym jeszcze pudełkiem frytek do chłopca, który prawie że omdlały siedział na krześle.
-Cześć, głodny jesteś?
Matka nic. Dzieciak skinął głową, a ja poufale podsunęłam mu pod nos frytki. Aż się dziecku oczy zaświeciły- zaczął mi dziękować, ściskać i wcinać frytki. Mamusia momentalnie rozłączyła się, przerywając fascynującą rozmowę i rzuciła się na mnie z łapami, wrzeszcząć coś w rodzaju:
-Osz, ty ku**o! Poj***ło cię, dzi**o pie****ona? Co, pewnie chcesz Marka zatruć? Jakieś podejrzane żarcie i pewnie ćpunka!
-Nie, tego za wiele, proszę pani. Dzieciak od godziny skręca się z głodu, a pani go sobie olewa i gada z psiapsiółeczką!-wkurzyłam się, niemal chwytając ją za kołnierz. Odskoczyła aż i zaczęła mnie wyzywać, bluzgać i namawiać do współpracy innych klientów, publicznie wrzeszczeć przekleństwa w moją stronę i takie różne.
-Co, ty ku**o uważać że ja biedna jestem? Musisz mi dziecko wykarmiać, ku**a?
Nagle na salę wpadł kierownik i grzecznie ją wyprosił. Nie poskutkowała. Jeszcze raz. Nie poskutkowało. W końcu rosły ochroniasz zajął się wciąż wrzeszczącą dziewczyną, a dziecko wzięli na zaplecze.
gastronomia
Ocena:
-1
(35)
Komentarze