Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakieś pół roku temu jedna z moich myszek zachorowała. Pomimo, że walczyłam o jej życie, jak tylko mogłam, a weterynarz mi w tym pomagał, myszula odeszła bardzo szybko. Druga, też samiczka, została sama. A jako, że myszki trzyma się parami, inaczej są smutne, postanowiłam dokupić jej towarzyszkę. Udałam się w tym celu do zoologa. Mówię ekspedientce, że chciałabym kupić myszkę, samiczkę, bo jedna mi zmarła. Ekspedientka pyta:
- A jakiej płci jest druga?
- No, samiczka.
- No to samca pani powinna kupić - powiedziała to z takim oburzeniem, jakbym jej coś zrobiła.
- Ależ nie. Chcę samiczkę. Jak kupię samca, to będą się mnożyć.
- Ale musi być samiec do samicy! Przecież jak to tak, samicy pozbawiać samca.
- Proszę pani, jeśli kupię samca, będą się mnożyć. Co ja z młodymi zrobię?
- A kota pani ma?
- No, mam.
- No to kotu da młode.
- Nie dam kotu. Przecież to żywe stworzenia, nie miałabym serca dawać ich kotu.
- Och, nie będzie pani taka delikatna. Kot sobie pewnie na polu i tak myszy łapie.
- Może i łapie, ale ja mu tych mysz pod nos nie podstawiam i nie mam świadomości, że uśmierca myszki, które się u mnie urodziły.
- Och, a co za różnica?
- Ogromna różnica. Poza tym samica będzie wycieńczona ciągłymi porodami. To zwykłe męczenie zwierzaków.
- Oj tam zaraz wycieńczona. Nic jej nie będzie.
- Dziękuję, nie chcę już kupować tu myszki. Do widzenia.
- Ale wróci pani. Ja pani tego samca sprzedam.

Nic nie powiedziałam. Po prostu wyszłam. Samiczkę kupiłam w innym sklepie i teraz moje dwie myszule są przeszczęśliwe razem.

zoolog

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 410 (488)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…