Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19132

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz miała miejsce kilka lat temu.
Jechalem sobie nocnym pociagiem do Wawy. Odleglosc 500 km pociag pokonuje w zawrotnym czasie 11h wiec browarkiem wypadalo sobie podróż umilic. No wiec siedze sobie spokojnie sam w przedziale, żłopię te browarki i nic sie nie dzieje. W okolicy Wrocławia dosiada sie do mnie jakiś [K]oleś, i od tego momentu browarkujemy sobie razem. Koleś wydawał się być niegroźnym cwaniakiem, opowiadal jakieś historie niestworzone, plus ze ma zawiasy za narkotyki i ze musi sie pilnowac bo jest " przypał " ale jak by coś to on ma " materiał " wiec jak chce to mozemy sobie "przypalić". Nie jestem wielkim fanem palenia wiec odmowilem, jedziemy dalej.
Browarki lecą, głowa robi się coraz cięższa, czas zaczyna przemijać szybciej, cyk kolejna stacja - do przedziału ładuje się [P]arka z wódką + jakichś trzech sprawiających dziwne wrażenie łysych [T]ypków.
Wszyscy sie rozsiadają wygodnie, Parka otwiera wódkę, typki grzecznie odmawiają tłumacząć się ze nie piją, ogolnie sielanka. Typki troche mnie niepokoili w koncu nigdy nie wiadomo na kogo sie nadziejesz w nocnym pociągu dalekobieżnym :P Siedzieli wyprostowani jakby połknęli kije, niewiele mówili, zdawali się orbitować czy coś. Pomyslalem ze mogą być jakimis żołnierzami czy licho wie czym, no ale napewno nie banditjerka.
Dobra, jedziemy dalej, wodka rozwiązuje języki, Koleś nabuzowany osiągnął chyba pełnię pewności siebie, wyciąga wór palenia i mowi
" No, chłopcy i dziewczęta tak miło nam sie wspolnie jedzie - przypalimy"
Na widok worka neandertalskie twarze Typków nagle się rozjaśniły, oczy błysnęły, i z trzecho potężnych gardzieli wydobył się histeryczny śmiech, co troche skonsternowalo nas z Kolesiem na czele.
Gdy wkońcu przestali, jeden otarłszy łzy ze smiechu wyciąga zza pazuchy legitymację "KGP Wydział DS. zwalczania narkotyków" i z diabelskim uśmieszkiem na ustach spogląda na Kolesia tak, jak wygłodniały wilk na malutką, zbłądzoną w ciemnym lesie owieczkę.
Teraz z kolei my z Parką zaczelismy drgać w konwulsjach ze śmiechu, Koleś pobladł, potem zzieleniał, potem znów pobladł, delikatnie schował worek do kieszeni, jęknął tylko wciąż patrząc Typkowi w oczy " o boże, ale mam prze****ne" i zamknął się w sobie.
Dalsza podróż przebiegała normalnie, my z parką dalej łoiliśmy wódę, rozbawieni policjanci przyłączyli sie do rozmowy, tylko biedny Koleś siedział w kącie złamany, z głową w dłoniach jęcząc ciężko i wzdychając.
Warszawa Centralna. Pociąg ciężko wtoczył się na peron. Na korytarzu troche się przerzedziło, panowie policjanci wstali, jeden z nich wyciągną kajdanki, na widok których Koleś zaczał płakać.
Koleś w płacz, Typki w śmiech, parka i ja umieramy z ciekawości co bedzie dalej i ani myślimy ruszyć sie z miejsca.
W końcu Typek schował kajdanki i mowi do Kolesia " no, a teraz zmiataj, leszczu " i jak gdyby nigdy nic z szatańskim uśmiechem wyszli z przeziału. Koleś stoi jeszcze chwile w osłupieniu, po czym ciężko opadł na siedzenie, otarł pot z czoła i westchną " ja pie***le"
:D

Nocny pociąg do stolicy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 230 (318)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…