Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19162

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zdarzają się piekielni nauczyciele, ale czasami naprawdę piekielni okazują się rodzice. W mojej szkole co i rusz wychodzą jakieś akcje z nauczycielem matematyki. Według mnie facet wypruwa sobie żyły żeby nas czegoś nauczyć, ale niektórzy mają inne zdanie. A bo za dużo zadaj, a bo krzyczy, a bo źle tłumaczy. Jak dla mnie to po prostu lenistwo uczniów. No ale co po niektórzy rodzice sądzą inaczej. Czyli co można usłyszeć na wywiadówce

Kwestia dydaktyki.
Jedna z matek:
- Moje nazwisko tak i tak jestem dydaktykiem, co prawda nie od matematyki ale jestem więc może to kwestia dydaktyki? Co pan o tym myśli?
Może i piekielność średnia ale litości jak się przenosi dziecko z jednej szkoły do drugiej bo zawala matematykę to gdzie tu ma znaczenie dydaktyka?

Integracja klasy.
Kolejna matka:
-Cała klasa ma problemy z matematyką. Wszyscy źle się uczą.
Wtrącenie jednej z uczennic obecnych na wywiadówce:
-Ale ja uważam ze się dobrze uczę. - Co jest prawdą. Komu chce się nauczyć to umie.)
-Dziewczynki, skoro wy to umiecie to czemu nie zaproponujecie chłopcom pomocy? To są chłopcy oni się wstydzą.
Tak jasne, ja mam iść do chłopaków na kolanach pytając czy mogę im pomoc bo widzę ze tego nie rozumieją. Bo to jest mój interes żeby oni się tego nauczyli.
-A przecież mój synek ma 3 godziny korepetycji z matematyki DZIENNIE.

Nauczyciel w przeciągu dwóch tygodni zadał 60 zadań.Jeśli ktoś nie oddał żadnego dostawał jedynkę. Wystarczyło zrobić choć 10 z 60 zadań żeby jej nie dostać.

Jedna z matek dowiaduje się że jej córeczka nie oddała żadnego zadania:
-Ale jak to? Przecież ona zrobiła 50 z tych zadań na korepetycjach. Czemu ich nie oddała?
Matka wybiega z klasy wydrzeć się na córkę czeka na korytarzu. Swoja droga dziewczyna miała te zadania, ale stwierdziła że są na brudno i odda jak przepisze. Nauczyciel wymagał tylko pokazania że się ma te zadania, ale to chyba nie jego rola żeby podchodzić na kolanach do dziewczyny i błagać żeby oddała zadania?
-Ale moja córeczka ma korepetycje... tam pisze co trochę sprawdziany i umie, a w szkole pisze na jedynki.

Metoda kija i marchewki, czyli co można było usłyszeć po wywiadówce.
-A może by tak zorganizować im na zachętę 3 lub 4 dniową wycieczkę jeśli wszyscy zalicza ten sprawdzian na 4?

No i w tym momencie chciałam po prostu wybuchnąć śmiechem. Wychodzi na to że nauczyciel jest zły i to jego wina że dzieci nie chcą się uczyć. Największe problemy robią rodzice uczniów którzy przenieśli się z innych szkół.

I jeszcze coś, o czym wcześniej nie wspomniałam. Jest to niczym wisienka na torcie. Wszystkie te biedne dzieci mają po 18 i 19 lat i są w klasie maturalnej.

Szkoła

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (270)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…