Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19175

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia miejsce miała dość dawno, bo w czasach kiedy byłam jeszcze młoda i piękna. Trzecia klasa gimnazjum... nie wiem ile mogłam mieć lat... 15? 16? No młoda byłam.

Jako, że klasa ostatnia, przyszło nam wybierać gdzie kontynuować zamierzamy działalność naukową. Otwierano w tamtym czasie szkołę katolicką, nas już ten przymiotnik odstraszył zdecydowanie, jednak kiedy pojawiła się okazja wyjazdu do Zawiercia aby z zasadami funkcjonowania takiej szkoły się zapoznać, skorzystaliśmy. Raz, bo za darmo (reklama dźwignią handlu), dwa - bo nie będzie lekcji, a w tamtych czasach to była kwestia zdecydowanie priorytetowa.

Opiekował się nami podczas tej wycieczki ksiądz. Skądinąd sympatyczny facet, tylko, że mało odpowiedzialny. I o tym historia.

Gimnazjaliści w busie - krzyków, wrzasków, wiadomo. Tańce, hulanki, swawola! Ksiądz się zmordował, poprosił kierowcę aby zajechać do karczmy, bo głodny. Nie chciało mi się wychodzić, to rozłożyłam się jak jakaś nimfa na tylnym siedzeniu i kontempluję magnetyzm ciała i miękkich powierzchni. Nagle wpada kolega i od drzwi wrzeszczy:
-Jot, Jot! Chodź szybko, ksiądz kazał Cię zawołać!
-Nieee-eee
-Noo choodź! Piwo stawia!
-Taa... a tu mi strzela...
-No mówię ci, chodź!
-Jak ściemniasz, to cię zabiję.
Zwlokłam swój szanowny tyłek, a wyczyn to nieludzki dla takiego lenia jak ja.
Wchodzę i widzę co? Biesiada w najlepsze. Wielki drewniany stół, smalczyk, ogóreczki i gimnazjaliści z piwem. Na moje wielkie oczy, nie mniejsze niż te, które mial wilk, ten od czerwonego kapturka, ksiądz powiedział tylko:
-Ale mów mi wujku, bo i tak na nas tu dziwnie patrzą.
No raczej. Facet koło trzydziestki, pietnaścioro osobników w wieku raczej niedojrzałym. On płaci, oni piją.

No nic, kwiat polskiej młodzieży ululał się w karczmie i wsiadł do busa, a podróż przerywana była już postojami, bo piwo działanie ma słuszne.
Koniec historii? A gdzieżby.

Nocować mieliśmy w szkole, dostaliśmy klucze na wyłączność. Chłopaki zapragnęli rausz piwny podsycić wodą ognistą, a że biedroneczka tuż obok, udali się po wódkę. Tam czujne oko kasjerki wypatrzyło nieletnich, alkoholu nie dostali. I tu z odsieczą godną batmana, przybył księżulo. Nie tylko wódkę kupił, ale dorzucił od siebie dodatkowe butelki, półlitróweczki, ogóreczki na zagrychę i sok w kartonie dla mnie na jutro, bo "wiecznie jestem zmarnowana".

Urwał mi się film. Z imprezy mam w głowie tylko przebitki, pojedyncze kadry:

- księdza i Przemasa-kierowcę, którym znudziło się picie w samotności i nawiedzili nas, gimnazjalistów z wódką,

- mnie, jak już się wygięłam i oglądałam świat z pozycji "od podłogi" i udało mi się zauważyć kapcie koleżanki śmigające mi przed nosem, takie z futerkiem, przytwierdzone do nóg bardziej włochatych niż to przyjęte, a należących do Przemasa,

- resztę towarzystwa upojonego alkoholem, śpiącego byle gdzie, byle jak, obok byle kogo,

- księdza, co najwyraźniej poczuł się na tyle swobodnie, że naruszył mi przestrzeń osobistą kładąc rękę na kolanie (być może niechcący), ale kończąc tym samym mój udział w zabawie,

- ponownie księdza wrzeszczącego i zakłócającego mój sen błaganiami w tonie podwyższonym, żebyśmy nie biegali jak szaleni po szkole, ale pijaną młodzież ogarnąć niełatwo,

- te straszne, przepite gęby z rana.

Wytrzeźwieli my, wrócili.

Wtedy było to dla nas fajne, nowe, przygoda, a ksiądz wydawał się naprawdę w porządku człowiekiem.
Teraz sobie myślę, że dobrze, że nic się nie stało, bo odpowiedzialnego opiekuna nam zabrakło. Opiekuna jakiegokolwiek.

księża

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 577 (765)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…