Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19203

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witajcie. To moja pierwsze historia tutaj, więc proszę o wyrozumiałość.
Mam znajomą, która mieszka na jednym osiedlu z Piekielną Panią Właścicielką dwóch dużych mieszańców labradora z czymś tam. Psy są na spacerach niemal cały dzień, zawsze na smyczy, ale co zabawne, na jej drugim końcu...nie ma właścicielki. Pani Piekielna idzie kilka metrów za pupilami, niosąc zakupy, rozmawiając przez telefon itp. Jakby to nie były jej zwierzęta. Normalnie ludzie widząc dwa psy z luźnymi smyczami myślą, że komuś uciekły i po prostu biegają, a podchodzą do wszystkich (dość spore, wyglądają niezbyt sympatycznie). Wiadomo, odważniejsi ludzie łapią za smycz i szukają pana. I wtedy pani Właścicielka z Piekła zaczyna coś w stylu: "NIECH PAN ZOSTAWI TE ZWIERZĘTA! ONE SIĘ TAK MĘCZĄ! PAN ROBI IM KRZYWDĘ! JA TO GDZIEŚ ZGŁOSZĘ, ŻE TE PSY SĄ MALTRETOWANE! ONE NALEŻĄ DO MNIE I MA JE PAN NATYCHMIAST ZOSTAWIĆ!"
Na żywo nie słyszałam czegoś takiego, ale widziałam psy latające na placu zabaw przed blokiem mojej koleżanki. Szkoda, że niektórzy właściciele mają zwierzęta, którymi nie potrafią się prawidłowo zajmować, bo psy mogą skończyć pod kołami samochodu na ulicy, która jest naprawdę blisko, albo kogoś ugryźć i zostać uśpione.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 20 (152)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…