Kolejna historia z mego "wspaniałego" czerwonego, na literkę k Zakupolandu.
Stoję sobie w kolejce, o dziwo, krótkiej. Pewnie większość z was wie, że kasjerki sprawdzają wszelkiego typu produkty w opakowaniach np. z tektury.
Nadchodzi czas na pewną [P]anią, [K]asjerka bierze opakowanie bodajże sześciu szklanek. Po twarzy pani piekielnej widać, że denerwuje się. Wtem wypowiedziała:
[P] Czy musi pani to otwierać..?
[K] (zdziwiona) Ależ oczywiście, takie są procedury, chyba nie ma pani się czego obawiać?
[P] No nie...
Kasjerka otwiera opakowanie, a tam w każdej szklance tubka drogiej pasty do zębów. Piekielnej na twarzy zagościł wyjątkowo czerwony burak i mówi:
[P] Ale to nie moje! Proszę sprawdzić tego gówniarza za mną! (dziwne, pierwszy raz ją w życiu widziałem) Jak możecie oskarżać taką biedną kobietę jak ja?! (ubrana była raczej "na bogato", full biżuterii i innego tego typu pseudo-dekoracji).
Wtem przychodzi z odsieczą [O]chroniarz.
[O] Niestety, ale musi pani ze mną pójść...
[P] Skandal, nie mogę w to uwierzyć - i nagle zaczęła rzucać niezbyt pięknymi (jak dla mnie) epitetami w stronę pracowników sklepu i nie tylko.
Koniec końców skończyło się na policji.
Stoję sobie w kolejce, o dziwo, krótkiej. Pewnie większość z was wie, że kasjerki sprawdzają wszelkiego typu produkty w opakowaniach np. z tektury.
Nadchodzi czas na pewną [P]anią, [K]asjerka bierze opakowanie bodajże sześciu szklanek. Po twarzy pani piekielnej widać, że denerwuje się. Wtem wypowiedziała:
[P] Czy musi pani to otwierać..?
[K] (zdziwiona) Ależ oczywiście, takie są procedury, chyba nie ma pani się czego obawiać?
[P] No nie...
Kasjerka otwiera opakowanie, a tam w każdej szklance tubka drogiej pasty do zębów. Piekielnej na twarzy zagościł wyjątkowo czerwony burak i mówi:
[P] Ale to nie moje! Proszę sprawdzić tego gówniarza za mną! (dziwne, pierwszy raz ją w życiu widziałem) Jak możecie oskarżać taką biedną kobietę jak ja?! (ubrana była raczej "na bogato", full biżuterii i innego tego typu pseudo-dekoracji).
Wtem przychodzi z odsieczą [O]chroniarz.
[O] Niestety, ale musi pani ze mną pójść...
[P] Skandal, nie mogę w to uwierzyć - i nagle zaczęła rzucać niezbyt pięknymi (jak dla mnie) epitetami w stronę pracowników sklepu i nie tylko.
Koniec końców skończyło się na policji.
sklepy
Ocena:
447
(497)
Komentarze