zarchiwizowany
Skomentuj
(22)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wybaczcie że tym razem będzie krótko i bez jako takiej akcji a mianowicie opowieśc bedzie dotyczyć ludzi, którzy szumnie i dumnie zwią się katolikami. Nie zebym wrzucał wszystkich do jednego wora no ale w tym przypadku chyba jednak muszę. Kilka lat wstecz w święta Bożego Narodzenia wybraliśmy się z żoną na msze świąteczną. Moja luba byla wtedy w zaawansowanej ciąży na miesiąc przed porodem. Kościól oczywiście pęka w szwach, w tle lecą kolędy o dzieciątku i świętej rodzinie. Ksiądz wygłasza piękne i płomienne kazanie o Maryji, która musiała tyle namęczyć się aby urodzić. Ludzi rozżewnieni przytakują i co? Ja z żona stoję w ścisku, jej robi się słabo a nikt z rozmodlonych ludzi nawet nie zapytał czy może ustąpić miejsca ciężarnej, nikt nie zapytał czy pomóc. A w tle kazanie o tym iż nie było nigdzie miejsca dla dzieciątka...
Ocena:
159
(265)
Komentarze