Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19927

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Będzie o poczcie polskiej a dokładnie o piekielnym listonoszu.

Aktualnie przechodzę ostrą grypę, leżę na antybiotykach i innych silnych prochach, wieczorami nawet ledwo kontaktuje, w dzień gorączka nie spada poniżej 38,6. Bardzo ważne w tej historii jest miejsce w którym mieszkam, a mianowicie mieszkam na 5 piętrze starej kamienicy, windy brak, w dodatku nie są to główne schody, tylko takie od podwórza, więc żeby z mieszkania dostać się do głównego wejścia kamienicy, muszę zejść przez te 5 pięter po schodach (na każdym piętrze jest taka jakby dziura w ścianie - otwór na drzwi tylko nie ma drzwi... i wiatr hula...), potem trzeba przejść przez podwórze i dopiero wejść do głównego budynku gdzie jest wejście.
Ponieważ kiedyś bardzo ciężko chorowałam, moja odporność jest bardzo mała, dlatego teraz w czasie tej grypy bardzo ważne jest, żebym leżała w cieple i nie miała za bardzo kontaktu ze światem zewnętrznym, wiadomo - nasilenie zarazków i zimno. Mieszkam sama więc nawet zakupy codzienne musiałam zamówić przez internet z dowozem do domu.
Historia właściwa:
Zamówiłam parę drobnostek na allegro. Razem 4 przesyłki, takie małe w kopertach bąbelkowych, w każdej z nich jeden ciuch. Leciutkie. Dziś przed południem, pokonana przez gorączkę leżę w łóżku i na przemian dygoczę z zimna lub zalewa mnie pot, dzwoni domofon.

[L]: - Poczta polska, 4 przesyłki do Pani
[J]: - Dzień dobry, proszę bardzo
[L]: - A czy mogłaby Pani zejść tutaj do mnie?
[J}: - No nie bardzo, bo jestem chora.
[L]: - No ale ostatnim razem jak tam wychodziłem po schodach, to sobie strasznie kurtkę ubrudziłem.
(Ściany są dosyć brudne a właściwie to farba jakaś stara i zostawia ślady na ubraniu jeśli ktoś idąc trze o nią, ale to naprawdę trzeba się o nią oprzeć specjalnie).
[J]: - Proszę Pana, ja jestem naprawdę chora, nie mogę nigdzie wychodzić, jak pan to sobie wyobraża? (Już pędzę, żeby zejść w samej piżamie)
[L]: - To tu jest taka księgarnia na ulicy, to ja tam te przesyłki zostawię, Pani sobie odbierze.
[J]: - Ale Pan nie rozumie? Jestem chora, nie wyjdę na dwór.
[L]: - No ale ja ostatnio kurtkę sobie tam ubrudziłem na tych schodach, Pani zejdzie sobie dziś wieczorem.
[J]: - Jestem chora, na antybiotykach, nie mogę zejść.
[L]: - No to jutro pani zejdzie albo pojutrze.
[J}: - Nie wiem kiedy będę mogła wyjść bo JESTEM CHORA.
[L]: - To ja tu zostawiam w księgarni, Pani sobie odbierze.

Jestem dość wyrozumiałą osobą ale też są granice w pewnych sytuacjach... Wiele razy zgadzałam się na takie zostawianie w tej księgarni paczek przez kuriera no ale to było w sytuacji kiedy mnie nie było w mieszkaniu a wiadomo człowiek ma inne miejsca w które musi pojechać z innymi paczkami a ja spokojnie mogę sobie je odebrać wracając. Ale w sytuacji kiedy ja jestem w mieszkaniu, przychodzi listonosz, ja odbieram domofon to on powinien mi przynieść te przesyłki, które nie są ciężkie ani wielkie (gdyby były to by ich nie brał ze sobą tylko awizował na urzędzie)i sądzę, że wybrudzenie sobie kurtki przez własną nieuwagę nie jest dobrym argumentem na usprawiedliwienie swojego lenistwa. W tym momencie nie wiem kiedy sobie wezmę te przesyłki, pewnie trochę na mnie poczekają.

poczta

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 317 (389)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…