Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19953

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak mi się przypomniało, po pewnej mojej prywatnej rozmowie na gg..Otóż dlaczego to Kinia nie przepada za klerem, jedna z historii..
Na początku z Lubym mieliśmy pewne zawirowania, odległość, Jego praca, moje studia, wreszcie moja operacja...trudny czas dla Nas obojga..W końcu po jednej z awantur się rozstaliśmy (na pół roku, po czym się zeszliśmy)..Dla mnie to był cios straszny, do tego tuż po operacji, przerwa w studiach...ogólnie jeden z najczarniejszych momentów w moim życiu, jedyny podczas którego miewałam myśli samobójcze...
Zapragnęłam wtedy rozmowy, ot takiej zwykłej rozmowy z kimś zdystansowanym do całej sytuacji, jako, że na psychologa mnie stać nie było, wybrałam konfesjonał...Tyle słyszałam o Kapucynach, że można iść normalnie porozmawiać...Ale oczywiście nie byłoby ważne gdybym nie natrafiła na największego gbura jaki tam był.
Poszłam więc któregoś pięknego dnia, nastawiona na rozmowę, zwyczajne wyżalenie się i usłyszenie, że w moim cierpieniu Pan ma jakiś swój plan...
Wiadomo początek, i chcę przejść do rzeczy, na prawdę potrzebowałam rozmowy. Gdy zaczęłam opowiadać jak bardzo Go kocham, jak mnie Jego odejście zabolało, usłyszałam, że młodym to rodzice powinni wybierać partnerów, a on nie jest od wysłuchiwania żalów...Już było mi przykro, ale jak zaczęłam to skończę...Gdy wyszło na jaw, że poszliśmy do łóżka (dla mnie był to pierwszy raz) usłyszałam, że jestem pozbawioną honoru puszczalską, że dobrze, że mnie zostawił, bo może się czegoś nauczę, że Bóg mnie nienawidzi za to co zrobiłam...
Odpysknęłam się? Walnęłam klechę??
Nie...zaryczana wstałam i wyszłam, i nigdy bardziej nie miałam ochoty odebrać sobie życia jak właśnie wtedy...

Kapucyni

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 52 (270)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…