Uprawiam patriotyzm lokalny, czyli chętnie korzystam z usług różnych lokalnych firm, jeśli to tylko możliwe.
Szukając fotografa na swoje wesele, zaciągnęłam więc narzeczonego do takiego pana, co to wszelkie komunie, chrzty i śluby w 2 najbliższych parafiach "obrabia". Miałam z nim wcześniej do czynienia wyłącznie w zakresie zdjęć do dokumentów, które zrobił naprawdę śliczne.
Umówiliśmy się na spotkanie, na którym pan miał nas urzec swoimi ślubno-weselno-plenerowymi dokonaniami. Usadził nas zatem przed monitorem i pokazywał, a pokaz uświetniał opowieściami w stylu: "to jest Kasia i Tomek - ona pochodzi z parafii x, on jakiś miastowy. Ale panie, co to na weselu było! Młody na świadkową za długo popatrzył i już mu młoda awanturę zrobiła. No wstyd przy całej rodzinie taka zazdrosna żona!". Albo "a u tych tu, to matka młodego jak się spiła! No panie jak tak można, pod stołem leżała jeszcze przed oczepinami. A ona Kowalska, z tego miasteczka Y tu niedaleko".
I tak przez godzinę pokazywał nam zdjęcia nieświadomych niczego biedaków i różne smaczki przy tym opowiadał.
Nam jakoś nie bardzo w smak było dać zlecenie komuś, kto będzie nam przez lata całe d*** obrabiał. Skorzystaliśmy ostatecznie z "miastowego" fachowca.
Szukając fotografa na swoje wesele, zaciągnęłam więc narzeczonego do takiego pana, co to wszelkie komunie, chrzty i śluby w 2 najbliższych parafiach "obrabia". Miałam z nim wcześniej do czynienia wyłącznie w zakresie zdjęć do dokumentów, które zrobił naprawdę śliczne.
Umówiliśmy się na spotkanie, na którym pan miał nas urzec swoimi ślubno-weselno-plenerowymi dokonaniami. Usadził nas zatem przed monitorem i pokazywał, a pokaz uświetniał opowieściami w stylu: "to jest Kasia i Tomek - ona pochodzi z parafii x, on jakiś miastowy. Ale panie, co to na weselu było! Młody na świadkową za długo popatrzył i już mu młoda awanturę zrobiła. No wstyd przy całej rodzinie taka zazdrosna żona!". Albo "a u tych tu, to matka młodego jak się spiła! No panie jak tak można, pod stołem leżała jeszcze przed oczepinami. A ona Kowalska, z tego miasteczka Y tu niedaleko".
I tak przez godzinę pokazywał nam zdjęcia nieświadomych niczego biedaków i różne smaczki przy tym opowiadał.
Nam jakoś nie bardzo w smak było dać zlecenie komuś, kto będzie nam przez lata całe d*** obrabiał. Skorzystaliśmy ostatecznie z "miastowego" fachowca.
fotograf z potrawą w nazwisku ;)
Ocena:
426
(460)
Komentarze