Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20069

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Historia, którą za chwilę opiszę do dziś dzień budzi we mnie ogrom negatywnych emocji, dlatego za wszystkie niejasności i uniesienie na wstępie przepraszam. I trudno opisać kto był w tym przypadku najbardziej piekielni.
Rzecz działa się w lato tego roku. W mojej miejscowości co sobota na rynku jest targ, na który zjeżdżają się ludzie z okolicznych wsi i miejscowości. W lato przewija się tam naprawdę dużo ludzi.Pewnej soboty moi rodzice wybrali się na zakupy (zwykle i ja z nimi jeżdżę, ale dzień wcześniej na parkingu w mieście powiatowym ktoś wjechał mi w samochód i miałam jechać pytać ludzi czy ktoś czegoś nie widział). Nie minęło pół godziny jak rodzice wyjechali telefon - dzwoni mama, żeby przywieść jej kule (mama miała operację - wymianę endoprotezy) bo samochód ją potrącił. Chwilę później byłam na miejscu, i dowiedziałam się co się stało. Otóż mama stała i trzymała miejsce parkingowe tacie (jak wspomniałam w lato jest dużo ludzi a co za tym idzie ciężko zaparkować - żony czy dzieci "trzymające miejsce" to norma). Pomyślicie co w tym piekielnego?? Baba stała gdzie nie powinna ot co. Tu Historia dopiero się zaczyna... W samochodzie, który potrącił mamę było małżeństwo i jeszcze jakiś mężczyzna. Pani żona okazała się piekielna. Nim przyjechałam mówiła ludziom, że to mama rzuciła się pod samochód (taaa jasne...). Ale kiedy zobaczyła, że przyjechałam z kulami chodziła po rynku i mówiła, że to celowe działanie, żeby zwalić na jej męża, że potrącił niepełnosprawną, tak to stała bez kul i się rzuciła pod samochód. Wyjaśnię tu, że mama chciała kulę dla asekuracji, żeby sprawdzić czy może chodzić. Przyznaje bez bicia - nerwy wzięły górę i powiedziałam Pani Piekielnej co o niej myślę - kulturą na pewno się nie popisałam. Pani Piekielna postanowiła sobie na mnie odbić, stwierdzając iż "jestem wyrodną córką, skoro niepełnosprawną matkę wysłałam na targ, że nie dbam o rodziców i w ogóle" (jak wspomniałam nie mogłam wtedy pojechać, ale Pani widać wie lepiej..) Razem z Panią Piekielną stanęło kilka ciekawych osób i tak prawiły jak to mama się rzuciła pod samochód i córkę źle wychowała. Padły nawet słowa, że chcemy kasę wyciągnąć od biednych ludzi. Gdy ktoś zwracał Piekielnej uwagę, że jak mama mogła się rzucić pod samochód robiła tej osobie awanturę. Teraz wątek policyjny w historii. Dwa razy dzwoniliśmy po policję - za drugim razem za pośrednictwem policji wezwana była karetka. Miejsce zdarzenia było góra pół kilometra od komisariatu. Karetka zdążyła przyjechać z miejscowości położonej o jakieś 20-25 km dalej. Policji nie widać. Przybyli na miejsce przeszło godzinę później, żeby stwierdzić, że to sprawa drogówki. Tu już nie czekałam - pojechałam do mamy.Dodam, że mężczyzna, który przyjechał z małżeństwem cały czas powtarzał, że pracuje w policji i prawie cały czas wisiał na telefonie. Powtarzał też ironicznie "no i gdzie ta policja, co nie wezwaliście". Sprawa zakończyła się stłuczoną kością ogonową mamy i 100 zł mandatem (słownie: stuzłotowym)dla Piekielnego kierowcy. Dodam tu, że za takie wykroczenie mandat powinien wynosić 500 - 1 000 zł. Mama słowa przepraszam nie usłyszała. Morał z tej historii jest krótki i niektórym znany: możemy rozjeżdżać ludzi gdy policje znamy...

życie...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…