Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20084

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeczytałam właśnie historię o radzeniu sobie z uciążliwą muzyką sąsiadów, i przypomniała mi się moja, w pewnym sensie podobna :)

Na sam początek musicie się dowiedzieć, że nie umiem śpiewać. Co jest równie ważne mam bardzo wysoki głos, a w trakcie trwania owej historii był on wyćwiczony, ponieważ byłam świeżo po zajęciach z emisji głosu. Ujmując to prościej: umiem wysoko zaciągnąć i to całkiem porządnie, ale dźwięk jaki się ze mnie wówczas wydobywa nie jest pieniem anielskim....

W związku z tym jeżeli nachodzi mnie już czasem ochota na śpiewanie staram się robić to po cichu, żeby nikogo nie gorszyć moim drastycznym brakiem talentu :)

Ale tym razem było inaczej :D

Mieszkam na I piętrze także chcąc, nie chcąc, mam nad sobą sąsiadów. Nigdy ich nie widziałam, jednakże czasem mam wątpliwą przyjemność ich słyszeć - zawsze w godzinach nocnych, koło 23, 24 w pokoju nade mną przypomina się komuś o przesuwaniu mebli czy innych tego typu rzeczach. Nie jest to jednak szczególnie uciążliwe, idzie się przyzwyczaić.

Ale pewnego razu, bodajże w czerwcu, sąsiedzi rozpędzili się trochę za bardzo. Dokładnie o godzinie 22:30, kiedy ja już zasypiałam zmęczona upalnym dniem usłyszałam w mieszkaniu nad sobą pukanie młotkiem. O 23:00 do młotka dołączył dźwięk wiertarki... Generalnie do godziny trzeciej w nocy, nade mną, ktoś robił remont jak się patrzy.

Miałam oczywiście ochotę wyskoczyć z łóżka i lecieć na górę z solidnym opier*olem, ale powstrzymała mnie niewiedza, bo w sumie skoro nigdy ich nie widziałam, to była duża szansa, że otworzy mi pan o posturze szafy trzydrzwiowej i nie będzie miło.
Potem w mojej głowie narodził się plan napisania owym ludziom piekielnie ironicznej wiadomości, którą już nawet na bieżąco układałam sobie w głowie, i wrzucenie jej do skrzynki na listy, ale na sam koniec stwierdziłam, że to też bez sensu, bo albo go oleją, albo wyzwą mnie od pań z niższych sfer. Przecierpiałam jakoś tę noc, i dopiero następnego dnia po południu wpadł mi do głowy iście szatański plan :D

Świadoma faktu, jak bardzo wszystko niesie się w moim bloku, oraz tego, jak już powyżej wspomniałam, że nie umiem pośpiewać, postanowiłam dać nocnym remontowiczom pokaz swoich wątpliwej jakości umiejętności wokalnych. Pozamykałam wszelkie okna nie chcąc ranić uszu postronnych, niewinnych osób po czym....
...zapuściłam sobie na youtubie główną piosenką z "Upiora w operze" i z wielkim zaangażowaniem odśpiewałam ją, "starając" się nadzwyczajnie w partiach następujących po magicznych słowach "Sing my angel of music". Dla sprawdzenia brzmienia nagrałam sobie swój wyczyn na dyktafon. Po odsłuchaniu okazało się, że efekt przebija wszelkie oczekiwania :D Zaśpiewałam więc sobie tą piosenkę jeszcze sześć razy, z równie wielkim zaangażowaniem.

Na górze zapanowała cisza. Remont zaczęto kontynuować w godzinach dziennych, a i nawet wtedy stukanie młotka było jakieś takie niemrawe. I nikt już mebli nie przesuwa w nocy... :))

Także jeśli macie problem z uciążliwymi sąsiadami dajcie znać. Przyjadę, zaśpiewam, i będziecie długo cieszyć się błogą ciszą :D

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 701 (777)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…