Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20096

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku ładnych lat - okres przed komórkami i mailami - czyli czas kiedy ludzie komunikowali się za pomoca zapomnianych dziś listów i kartek pocztowych.
Mieszkam na kolonii wsi - 3 km do najbliższego sąsiada. Listonoszowi nie uśmiechało się wędrować tych 3 km z każdym listem czy kartką. Zaproponował, że będzie przynosił przesyłki do biura, w którym pracował mój tata. Ok.
I tu zaczyna się piekielność pewnej pani(M), która w firmie odbierała pocztę - kontrolowała każdą przesyłkę. Zaczęły się komentarze typu: dostają państwo dużo listów z X - pewnie od rodziny? O widzę, że rodzinie dobrze się powodzi, bo przysyłają widokówki z wczasów itp.
Któregoś dnia zażądała wyjaśnienia, co to są walory. Mój ojciec zdębiał. Okazało się, że przyszło powiadomienie o zaabonowanych znaczkach z poczty, zawierające magiczne słowo "walory".
Pewnego wakacyjnego dnia zbudził mnie telefon od owej pani.
M. Pomidorek musisz jechać do Warszawy
Ja eeee? Jak to? Po co? dlaczego?
M. no bo Jarek napisał, że będzie na ciebie czekał!
Ja jaki Jarek, gdzie napisał...?
M. no kartkę do ciebie przysłał, ze bedzie czekał a to juz dzis. Jedź! Nie może chłopak na darmo czekać. Autobus masz za godzinę!
Kolega ze studiów przysłał kartkę, że będzie w Warszawie i gdybym chciała się spotkać to będzie czekał w okreslonym miejscu.
Piekielność owej pani ponad czytanie i komentowanie naszej poczty? Zadzwoniła do mnie o 7 rano, a listonosz pocztę przynosił do firmy regularnie w południe. Wiadomośc była zapewne kilka dni analizowana:)

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 516 (550)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…