Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20139

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Swego czasu robiłam karierę przy tacy - byłam kelnerką na weselach. Gości piekielnych przez niespełna trzy lata się nazbierało, ale jeden utkwił mi w pamięci na długo. Typ "co to nie ja, każda może być moja". W dniu wesela jego "ochy" i "achy" wypełniały każdy mój kurs wzdłuż jego stołu, bo jak to ja o NIM pamiętam, jak ja o NIEGO dbam (tiaaaa, a zupełnie przy okazji, albo dla alibi dbałam o jakiś 30 innych gości siedzących przy stole ;D). Traf też chciał, że panem młodym był mój dawny znajomy, więc odpuściliśmy sobie kurtuazję i zwracaliśmy się do siebie per ty. W dniu poprawin pan młody wstał wcześniej i przyszedł do nas na kuchnię, niestety z rzeczonym gościem. Ten jak podłapał fakt, że znam się z PM, to od razu przeszedł ze mną na ty (przy czym ja się nadal upierałam i mówiłam do niego pan, ach ten ośli upór). Oczywiście chłopcy się u nas zadomowili, pani młoda smacznie spała, jednak partnerka gościa się pojawiła i w swoim zauroczeniu człowiekiem nie ukrywała swej niechęci do mnie (koleżanki z kieratu się nawet śmiały, że poprawiny się zakończą dla mnie wywiezieniem na pogotowie).

No i teraz akcja właściwa na poprawinach, sami oceńcie, kto był bardziej piekielny, [j]a czy może [g]ość weselny:

[g]: Elkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, chodź no tutaj!!!!!!!
[j] z zarąbiście ciężką tacą (ważne) zmierzam, w końcu gość weselny wzywa: Słucham pana.
[g]: Bo Anka (imię zmienione) mówi, że skoro mi się tak dobrze z tobą gada i skoro lubię z tobą przebywać, to ona się chętnie zamieni i będzie za ciebie obsługiwać, a ty sobie siądziesz ze mną i będziemy się razem bawić.
Patrzę, a dziewczę czerwone, zaraz się rozpłacze, więc poczułam solidarność jajników (+moja niechęć do tego typu ludzi) i mam odpowiedź, tyle że skierowaną do osoby towarzyszącej:
[j]: Wie pani, ja w zasadzie nie wiem co jest gorsze, czy bieganie z tak ciężką tacą i obsługa, czy jednak siedzenie tutaj za panią. Więc może niech zostanie tak jak jest, bo każda się do swojego brzemienia przyzwyczaiła, nie ma co zmieniać.

Dziewczyna w śmiech, natomiast "don żuan" spalił buraka i już się do mnie nie zalecał:D

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (228)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…