Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20166

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Co jakiś czas pojawiają się piekielne/zabawne/niedorzeczne historyjki o służbie zdrowie. Jako istota młoda, acz od dłuższego czasu dorosła, mam średni (lub raczej niski) poziom tolerancji głupoty (tej oczywistej i tej objawiającej się pieniactwem). Tak więc chciałabym podzielić się historyjką przeżytą ostatnio, oraz nadać jej ton odniesienia do Szanownych Państwa komentarzy i przeżyć.
Mieszkam w dużym mieście. Jak to w takich miastach bywa jest kilka szpitali, kilkadziesiąt przychodni, a gabinetów specjalistycznych nikt nie jest w stanie policzyć. Koło ich nazw i nazwisk lekarzy jawią się tajemnicze literki: ZOZ, NZOZ itp.
Tak więc jakiś czas temu zostałam nadgryziona przez zwierza. Zwierz prywatny, domowy, furia wywołana przez czynniki zewnętrzne. Jak nadgryzł, to trzeba opatrzyć. Zakleiłam rany tym, co miałam i poszłam spać. Okaleczenie niewielkie, ot, dwa zęby w palec wbite. Budzę się rano, palec jak, nie porównując, śliwka ( kolor+rozmiar), więc dawaj – kierunek na placówkę służby zdrowia. Jako, że była niedziela, najrozsądniejszy wydał ni się oddział SOR. Nie pogotowie, tylko właśnie SOR. Ale, żeby bez sensu kolejki nie zajmować, poleciałam najpierw na pomoc doraźną. Tam miła pani mnie obejrzała, i wystawiła skierowanie do szpitala. Tak, mili Państwo, skierowanie. Bo jak się komuś orła wywinie w dzień świąteczny, to nie leci się na pogotowie, a na pomoc doraźną. Jak tam nie poradzą, to dają dalej. I z takim skierowaniem (oczywiście anatoksyna + porada chirurga), dopiero na SOR. Tam już bez kolejki (bo ze skierowaniem). Pierwszeństwo tylko dzieci i wypadki. W sumie około 40min, mimo ogromnej ilości ludzi (w tym pary zatrutej czymś na jednym weselu, ale to materiał na oddzielna historię), wracam do domu. Zakażenie, obserwować. W komplecie dostałam skierowanie na konsultację chirurgiczną i receptę na antybiotyk.
Pochodziłam tydzień do chirurga. Jak ludzie reagują na system „podwójnej kolejki” też później opiszę. Do teraz mam malowniczo zabandażowany paluch i międzynarodowy znak pokoju mogę pokazać bardzo komicznie :)
Gdzie głupota? Gdzie piekielność? Ano tu: Będąc w gabinecie pomocy doraźnej dzwoni telefon. Lekarka odbiera: - Ale ja Pani nie pomogę przez telefon. - (…) - To proszę przyjechać. - (…) - Na wizytę domową czeka się około trzech godzin. - (…) - To dla pogotowia, ale jak Pani mówi, że nie trzeba to będzie musiała poczekać. - (…) - Jakby się pogorszyło proszę wezwać pogotowie.
Z tego co zrozumiałam, Pani miała nieciekawe dolegliwości gastryczne. I nakrzyczała na lekarkę, że ta nie chciała (nie mogła?) przyjechać. Ludzie nie rozumieją, że to ani taxi, ani pokojówka...
W poczekalni SOR kilkanaście osób z dolegliwościami natury przewlekłej. Pani „sercowa” z jakimś tam stanem słabości, pan o kuli, któremu gips popękał itp. Ludzie czekają kilka godzin na przyjęcie na Szpitalny Oddział Ratunkowy? Z pękniętym gipsem? Narzekają sobie słodko na placówkę, los i lekarzy. W różnej kolejności. A wystarczy pomyśleć...
Długo się zaczęło robić, kilka uzupełnień dodam jako oddzielne historie. AHA! Wiecie, wszyscy na SORze narzekali na służbę zdrowia, na to że z podatków, ubezpieczeń, na wszystko naraz. A ten szpital jest... prywatny. Zresztą najlepszy w mieście jeśli chodzi o „proste schorzenia”. Tylko pieklić się niektórzy umieją, zamiast myśleć (jak np. pani, która przyjechała no SOR szpitala... rodzić! A cały szpital nie ma nawet położnictwa...)

służba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 12 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…