Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20174

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnego razu znajoma pomogła mi w znalezieniu pracy. Nie, żebym była takim gamoniem, że nie umiem sobie sama szukać, ale po prostu ona jest osobą bardzo towarzyską (w przeciwieństwie do mnie) i wie, gdzie potrzebują do pracy, gdzie kogo zwolnili i dlaczego, gdzie ile płacą itp. Ogółem wie wszystko na temat różnych zakładów pracy (to chyba jej hobby, nie wiem) i niejednej osobie już pracę załatwiła, pomimo, że nikt ją nigdy o to nie prosił. Ot sama z siebie jak ktoś w jej otoczeniu nie ma pracy, to mu ją znajduje. Więc czemu nie skorzystać? Ale to nie o pracę się rozchodzi.

Znajoma miała syna o dwa lata ode mnie starszego. Był kawalerem. Jak się dowiedziała, że jestem wolna, postanowiła mnie z nim wyswatać. Może myślała, że jak mi pracę znalazła, to jeszcze przy okazji mi faceta znajdzie. Albo, że powinnam się odwdzięczyć w ten sposób, że teraz będę z jej synem. Niestety (dla niej) jej syn zbytnio mi się nie spodobał. Nie był brzydki. Ale charakter miał okropny, o czym się później przekonałam.

Razu pewnego znajoma zaproponowała, żebym do niej przyszła, bo ma dla mnie jakiś płaszczyk, w który już się nie mieści i może będę chciała. Ok, tak się złożyło, że mój poprzedni płaszcz był już dość wysłużony i przyda mi się nowy.

Przyszłam na wyznaczoną godzinę, znajoma otworzyła i od razu zaprowadziła mnie... nie, nie do salonu, nie do kuchni, tylko do pokoju jej syna, w którym on już siedział i wyglądał jakby na mnie czekał. Odszykowany, wyperfumowany, pokój wysprzątany, itp. No cóż. Od razu pojęłam, o co chodzi, ale pomyślałam, że może warto się zapoznać, bo wcześniej nie mieliśmy okazji.

Płaszcz oczywiście dostałam, ale mniejsza z tym. Znajoma wyszła z jego pokoju, zamknęła drzwi i zostawiła nas samych. Miałam przyjść do niej, a okazało się, że przyszłam do jej syna. Tak się nie robi, jak na moje. Jak już napisałam, charakter miał okropny. Kiedy z nim rozmawiałam, czułam się jak nic nieznaczący śmieć. Ot, po prostu on zawsze miał rację. W każdej kwestii. Nawet, jeśli nie miał racji, to miał rację. No, rozumiem, że w pewnych rzeczach mogę się mylić i ma prawo poprawić mój błąd. Ale, żeby uświadamiać mi, że się mylę w kwestiach, w których nie ma prawdy absolutnej? Tj. każdy ma na dany temat swoje zdanie. Ja lubię kolor niebieski, on zielony, jemu się to nie podobało, więc próbował przekonać mnie do polubienia koloru zielonego, bo on taki lubi i moje błędne rozumowanie należy wyprostować... Potem zaczął mi opowiadać coś o samochodach (co średnio mnie interesuje). W pewnym momencie wymienił jakąś nazwę czegoś, a ja po prostu nie wiedziałam, co to takiego, więc spytałam. Mało się nie obraził, jak ja mogę być taka niekompetentna i tego nie wiedzieć...
Potem, kiedy jedliśmy naleśniki, które zrobiła jego mama, powiedział mi coś w stylu:
- Dziś po kawie z mlekiem dostałem sr***kę. Ale taką rzadką, że sobie nie wyobrażasz. Robiłem chyba przez dziesięć minut i ciągle mi leciało.

Zrozumiałam, czemu był samotny i odechciało mi się jeść naleśniki.

Tego typu podobne intrygi znajoma prowadziła przez jakiś czas. Raz przyjechała ze swoim synem do nas, a kiedy ja nie miałam najmniejszej ochoty iść do salonu z nimi posiedzieć, to za zgodą mojej mamy wysłała go do mojego pokoju. Wszedł i powiedział:
- Moja mama chciała, żebym do ciebie przyszedł, bo co będę siedział ze starszymi. Dodam, że mam dwóch braci, więc zawsze mógł iść do któregoś z nich. Ale on musiał przyjść do mnie... Wiedziałam, że to podstęp. Ale jakoś przeżyłam. Przynajmniej tym razem nie opowiadał mi o swojej rzadkiej kupie.

Chyba rok później związałam się z moim obecnym lubym. Znajoma zadzwoniła pewnego razu, żebym do niej przyszła na kawę. Odpowiedziałam, że przykro mi, ale idę do mojego lubego i najwyżej innym razem przyjdę do niej. Oto, co usłyszałam:
- To ty masz kogoś? - Z oburzeniem.
- No tak. Już od miesiąca.
- Jak mogłaś? Ja ci pracę znalazłam, a ty zero wdzięczności. Mój syn samotny. Dobrze, nie przychodź już, nie musisz.
I rzuciła słuchawką.

Ja rozumiem, że oczekiwała wdzięczności. Odwdzięczyłam jej się na różne inne sposoby, a to coś kupiłam, pożyczyłam, jakieś weki jej dałam, itp. Ale, żebym miała z tej wdzięczności wiązać się z człowiekiem, który mnie nie interesował i nic do niego nie czułam? Chore...

z życia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 576 (630)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…