zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam piekielnego sąsiada, alkoholika, który mieszka piętro wyżej. U mnie w mieszkaniu są dwa psy - nie są duże (jeden z nich to szczeniak znaleziony półtora miesiąca temu w parku), ale swoją małą wielkość nadrabiają donośnym głosem.
Któregoś dnia ów sąsiad z góry wrócił do domu po 22.00. Oczywiście, nawalony jak ruski czajnik. Psy zaczęły szczekać, bo ktoś szedł po schodach. Sąsiad zaczął wtedy się wydzierać, żeby uciszyć te psy. Może i miał trochę racji, w końcu była już cisza nocna - zająłem się psami.
Kładę się spać, nagle około godziny 2.00 nad ranem budzi mnie łomot. Łodafak? Odgłosy dochodziły z góry. Jak się okazało, sąsiad pokłócił się ze swoją żoną i córką. Do tego stopnia, że aż się pobili, a przez okno latały garnki (!). Łomot obudził zapewne nie tylko mnie - ktoś z sąsiadów wezwał policję. Przyjechali, zabrali gościa i po krzyku. Z ciekawości poszedłem następnego dnia rano do "piekielnego" mieszkania - obraz nędzy i rozpaczy, jakby tam jakiś huragan przeszedł. A wychodząc z psami widziałem leżące pod blokiem garnki, potłuczone talerze...
Dziwią mnie tylko dwie rzeczy. Po pierwsze - przeszkadzały mu ujadające psy, ale awantura w środku nocy, którą było słychać chyba na całym podwórku, to już nic takiego...
Po drugie - jak te dwie kobiety (żona około 50-tki i córka w moim wieku) z nim w ogóle wytrzymują?...
Któregoś dnia ów sąsiad z góry wrócił do domu po 22.00. Oczywiście, nawalony jak ruski czajnik. Psy zaczęły szczekać, bo ktoś szedł po schodach. Sąsiad zaczął wtedy się wydzierać, żeby uciszyć te psy. Może i miał trochę racji, w końcu była już cisza nocna - zająłem się psami.
Kładę się spać, nagle około godziny 2.00 nad ranem budzi mnie łomot. Łodafak? Odgłosy dochodziły z góry. Jak się okazało, sąsiad pokłócił się ze swoją żoną i córką. Do tego stopnia, że aż się pobili, a przez okno latały garnki (!). Łomot obudził zapewne nie tylko mnie - ktoś z sąsiadów wezwał policję. Przyjechali, zabrali gościa i po krzyku. Z ciekawości poszedłem następnego dnia rano do "piekielnego" mieszkania - obraz nędzy i rozpaczy, jakby tam jakiś huragan przeszedł. A wychodząc z psami widziałem leżące pod blokiem garnki, potłuczone talerze...
Dziwią mnie tylko dwie rzeczy. Po pierwsze - przeszkadzały mu ujadające psy, ale awantura w środku nocy, którą było słychać chyba na całym podwórku, to już nic takiego...
Po drugie - jak te dwie kobiety (żona około 50-tki i córka w moim wieku) z nim w ogóle wytrzymują?...
piekielny sąsiad
Ocena:
3
(117)
Komentarze