Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20219

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Od dość dawna w mieście Koziołków i piwa trwają remonty. Dróg oczywiście. Z większym lub mniejszym skutkiem utrudnia to komunikację, ale można się przyzwyczaić. Zaznaczam: o wszystkim wiadomo. Który tramwaj zmienił trasę, za który jedzie autobus, itp. Dodam nawet, że niektóre połączenia zostały usprawnione i żal będzie wrócić do starych tras po remoncie. Ale to kwestia indywidualna, mi pasuje, nie każdemu musi.
Na marginesie dodam, że informację o komunikacji mamy dobrą: od rozkładu na witrynie internetowej, która uwzględnia wszystkie zmiany MPK, dalej można mieć rozkład w telefonie komórkowym (sama preferuję tą formę), a na koniec na każdym przystanku jest obszerna informacja na temat zmiany tras. I widać to nie wystarcza.

Jadę sobie tramwajem, który nieznacznie zmienił trasę przez remont. W zasadzie omija on tylko główne rondo takim objazdem i jedzie dalej swoją trasą. Zaznaczam, że "strategiczny przystanek przesiadkowy" na swojej trasie zalicza.

Na wysokości szpitala, kilka przystanków przed objazdem wsiada Ona. Pani w wieku 40+, o kuli. Ok, ktoś wstał, Ona siada, jedzie. W miejscu zjazdu na trasę objazdu Ona wstaje (już bez kuli) i nerwowo ogląda świat przez okno, jakby tam kogoś szukała. Tramwaj zatrzymał się na światłach, a Ona biegiem do motorniczego. I drze się:
- Gdzie pan urwa, co pan do uja?!
Ludzie patrzą na nią, jakby się z choinki urwała, a ta dalej.
- Jak pan jedziesz? Ja do wnuczki jadę, a gdzie pan? (dosłownie tak pytała). - kierowca spokojnie odpowiada, że objazdem i pyta, na jaki przystanek Ona chciała dojechać.
- Co to pana obchodzi, urwa? Gdzie pan jedziesz, ja tu muszę wyjść! - i szarpie drzwi (automatyczne).
Nie poradziła sobie z drzwiami, a zanim kierowca zdążył zrobić cokolwiek (wypakować się z kabiny na przykład...), Ona szarpnęła hamulec awaryjny, otworzyła drzwi i wraca po kulę.
Chce wysiadać, kierowca ją dopadł i chce zatrzymać. Z wyrazem niezrozumienia na twarzy pyta kobietę co ona wyprawia. Ona z zadowoleniem mówi, że wysiada i o tej swojej kuli lawiruje między krzaczkami, żeby wydostać się na chodnik. Kierowca niezbyt skutecznie próbuje ja zatrzymać jednocześnie dzwoniąc gdzieś (pewno do przełożonych) i nerwowo ogląda się za tramwajem (zostawił pojazd...). I nagle zbawianie!

Pojawił się samochód Nadzoru Ruchu (dużo ich podczas tych remontów) i zatrzymuje babkę, pytają o co chodzi. Krótkie wyjaśnienie widziane z okien pojazdu dla mnie bezdźwięczne, wywołało zdziwienie na twarzy służbisty. Wracają do tramwaju. Babka się opiera, ale pod naporem trójki mężczyzn już nie protestuje. Wchodzą do tramwaju i pytają czy ktoś widział całą sytuację (jasne, nikt nie zwrócił uwagi...). Ale, że wiąże się to z byciem świadkiem, nikt nic nie widział. Nagle - starszy Pan! Pan ma dużo czasu, poświadczy. Ok, jedziemy? Nie nie jedziemy. Poproszono pasażerów o opuszczenie pojazdu, dalej nie ruszamy. Przynajmniej przez kilkanaście minut. Trasa zablokowana, Ona dostaje mandat na min 400zł (nie wnikałam, taki taryfikator mamy), chyba jej się się nie spodobało, grozi Ojcem Dyrektorem, Papieżem i Prezesem (to słyszałam już z daleka).

Pani jechała chyba na jeden z ostatnich przystanków, mogła pojechać i objazdem. Ale jej świat chyba zachwiał się, kiedy tramwaj zmienił kurs i spowodowała "komunikacyjny kataklizm", tylko własną głupotą.

komunikacja_miejska

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 461 (531)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…