Czytam piekielnych od dłuższego czasu i przyszła wreszcie pora wyleźć spod swojego kamienia i podzielić się swymi doświadczeniami.
Front działań:
Pracuję Ci ja na stacji paliw.
Ponieważ lokalizację mamy więcej, jak dobrą - ruch na stacji bywa niemiłosierny. A skoro ruch niemiłosierny, to i poczekać czasem chwilę trzeba - czy to w kolejce pod dystrybutorem (no jak tak można?), czy do kasy (chamy!), czy (tak, jak w tym wypadku) na zatankowanie podtlenku LPG.
Kolejki, jak wiadomo, powodują piekielne odruchy, ale tutaj piekielny byłem raczej ja.
Batalia I:
Nie zdążyłem jeszcze czapki zdjąć po wejściu na stację, a już rozlega się kolejny dzwonek przywołania pod dystrybutor gazu. Wznoszę oczy ku powale w niemym błaganiu o pomoc, ale nic z tego - dziś z uprawnieniami jestem tylko ja i nie ma, że boli.
Podchodzę do klienta (w międzyczasie słysząc jeszcze 3 dzwonki)i już widzę, że będzie wesoło.
Przegniły Chrysler roz...kraczony na środku, tyłem do wyjazdu, blokuje przejazd do myjni i na dodatek pistolet już podpięty.
[Ja] Dzień dobry!
[Ćwikła] Do pełna!
Ciekawe - nie wiedziałem, że zwrot "do pełna" uznawany jest za powitanie. Ale OK.
[J] Chwileczkę! Najpierw proszę mi powiedzieć dlaczego samodzielnie podpiął pan się do instalacji?
[Ć] Bo 15 minut już na Was czekam. Ruchy macie, jak...
Jeszcze lepiej - gość potrafi zaginać czasoprzestrzeń!
[J] W takim razie poświęci pan jeszcze jedną minutę na prawidłowe ustawienie pojazdu na podjeździe - mówię i odpinam pistolet uśmiechając się.
[Ć] Co?!
[J] Pana... wóz blokuje przejazd na myjnię, a w dodatku stoi pan pod prąd.
I tu następuje wysyp wujów i karew, poparty stwierdzeniem "więcej tu nie przyjadę" i tradycyjnym uciekaj.
[J] Dziękuję i życzę miłego dnia :)
Gościa zatkało, postał, popatrzył, wsiadł w auto i odjechał
Wynik:
1:0 dla mnie
Jak się spodoba, to wrzucę więcej, bo piekielnych tutaj mamy na pęczki. Zwłaszcza w weekendy.
Front działań:
Pracuję Ci ja na stacji paliw.
Ponieważ lokalizację mamy więcej, jak dobrą - ruch na stacji bywa niemiłosierny. A skoro ruch niemiłosierny, to i poczekać czasem chwilę trzeba - czy to w kolejce pod dystrybutorem (no jak tak można?), czy do kasy (chamy!), czy (tak, jak w tym wypadku) na zatankowanie podtlenku LPG.
Kolejki, jak wiadomo, powodują piekielne odruchy, ale tutaj piekielny byłem raczej ja.
Batalia I:
Nie zdążyłem jeszcze czapki zdjąć po wejściu na stację, a już rozlega się kolejny dzwonek przywołania pod dystrybutor gazu. Wznoszę oczy ku powale w niemym błaganiu o pomoc, ale nic z tego - dziś z uprawnieniami jestem tylko ja i nie ma, że boli.
Podchodzę do klienta (w międzyczasie słysząc jeszcze 3 dzwonki)i już widzę, że będzie wesoło.
Przegniły Chrysler roz...kraczony na środku, tyłem do wyjazdu, blokuje przejazd do myjni i na dodatek pistolet już podpięty.
[Ja] Dzień dobry!
[Ćwikła] Do pełna!
Ciekawe - nie wiedziałem, że zwrot "do pełna" uznawany jest za powitanie. Ale OK.
[J] Chwileczkę! Najpierw proszę mi powiedzieć dlaczego samodzielnie podpiął pan się do instalacji?
[Ć] Bo 15 minut już na Was czekam. Ruchy macie, jak...
Jeszcze lepiej - gość potrafi zaginać czasoprzestrzeń!
[J] W takim razie poświęci pan jeszcze jedną minutę na prawidłowe ustawienie pojazdu na podjeździe - mówię i odpinam pistolet uśmiechając się.
[Ć] Co?!
[J] Pana... wóz blokuje przejazd na myjnię, a w dodatku stoi pan pod prąd.
I tu następuje wysyp wujów i karew, poparty stwierdzeniem "więcej tu nie przyjadę" i tradycyjnym uciekaj.
[J] Dziękuję i życzę miłego dnia :)
Gościa zatkało, postał, popatrzył, wsiadł w auto i odjechał
Wynik:
1:0 dla mnie
Jak się spodoba, to wrzucę więcej, bo piekielnych tutaj mamy na pęczki. Zwłaszcza w weekendy.
Stacja_nad_Odrą
Ocena:
811
(935)
Komentarze