Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20307

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o Agacie, która pisała wypracowania całej klasie przypomniała mi moją własną z czasów podstawówki. Tym razem piekielną okazałam się ja.

Mieliśmy w klasie chłopaka, który był, brzydko mówiąc, kurduplem. I to zakompleksionym, co najmniej jak pewien pan prezes, bo np. tłukł wszystkie dziewczyny z klasy, które były od niego wyższe. Czyli większość. A że ja bardzo wcześnie osiągnęłam swój metr siedemdziesiąt, początkowo też zaliczałam się do tego grona.

Na szczęście gościu był kompletna noga z angielskiego. Ja z kolei od małego pokochałam ten język, bardzo wcześnie wybłagałam u rodziców korepetycje - nie dlatego, że potrzebowałam, tylko dlatego, że chciałam się uczyć czegoś więcej niż tego, co w szkole. W rezultacie, w wieku ok 11 lat osiągnęłam poziom zbliżony do FCE - i nie poprzestałam na tym.*

Jak się chłopak o tym zorientował, od razu spuścił z tonu i zrobił się milutki (jak na niego), żebym tylko podpowiadała i dawała odpisać. Na ogół nie jestem złośliwa, więc nie ma sprawy - póki się zachowywał, podpowiadałam.

Ale pod koniec ósmej klasy znowu się rozbestwił i zaczął mi ostro dokuczać. Pech chciał, że znowu był zagrożony z angielskiego i musiał m.in. napisać wypracowanie żeby nie mieć jedynki. Wypracowanie było na temat: "Mój ideał dziewczyny/chłopaka." No to tradycyjnie, jak trwoga, to do Boga, facet przychodzi do mnie i "pliiiiz, napisz mi."

Tak też zrobiłam. Bez błędów, bez wulgarnych treści, bez czegokolwiek, co mogłoby mu obniżyć ocenę. Ale napisałam między innymi:
- że jego ideałem jest mama i nie wyobraża sobie żadnej innej kobiety w swoim życiu
- że jeżeli już, to wolałby dziewczynę z krótkimi włosami, bo nie umie się całować i zawsze włosy dziewczyny włażą mu między zęby
... i jeszcze parę innych, podobnych kwiatków. Przepisał wszystko jak leci, nawet nie zapytał co znaczy to, co mu napisałam.

Ocenę pozytywną na koniec roku wprawdzie dostał, ale anglistka z wielką uciechą przeczytała na głos jego wypracowanie we wszystkich ósmych klasach (i pewnie jeszcze w pokoju nauczycielskim). Obawiam się, że przez ten krótki okres do końca roku szkolnego, facet nie miał przeze mnie życia :)


*Do ewentualnych minusujących: nie wspomniałam o certyfikacie dlatego, że mam przewrócone w głowie i muszę pokazać "co to ja nie jestem," tylko po to, żeby dać pojęcie, że faktycznie znałam język dobrze, jak na uczennicę podstawówki (to były jeszcze lata 90te - posiadając FCE można było uczyć w podstawówkach, a posiadając CAE, w szkołach średnich). Tak jak pisałam, od zawsze kocham ten język, pracuję z nim, jestem z tego zadowolona i (mam nadzieję) dobrze mi to idzie.
Powyższe sprostowanie też nie ma na celu "przechwalania się," wyolbrzymiania problemu, czy manipulowania czytelnikami przy pomocy technik NLP, żeby wystawili plusa :D (bo i taka teoria się pojawiła). Po prostu spotkałam w życiu wiele osób, które kłuł w oczy sam fakt, że ktoś inny może być w czymś dobry - i uznałam że lepiej dmuchać na zimne.

edit: kontrowersyjne sprostowanie :P

szkoła podstawowa

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (373)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…