Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno przeprowadziłam się do nowego mieszkania. Na drzwiach została tabliczka z nazwiskiem byłego właściciela, bo jest do nich przykręcona, a ja jeszcze nie kupiłam nowych drzwi.

Moje dziecko zaczęło wymiotować więc pojechałam z nim do lekarza. Kiedy wracałam było już dość późno i ciemno, a przy domofonie nie ma latarni, więc stoję z dzieckiem na rękach i próbuję trafić kluczem w zamek.
Wtem podchodzą do mnie jakieś dwie babki.
- Pani pod 4?
- Tak. O co chodzi? Śpieszę się.
- Pani za pana X mieszka? Bo my tu mamy, że pod 4 pan X mieszka. A pani wynajmuje czy kupiła? Jakiej jest pani wiary?
- O co chodzi?
- No czy pani wynajmuje i jakiej jest pani wiary?
- To moja prywatna sprawa. Śpieszę się.
- Ale to trzeba powiedzieć, bo my tu zapisujemy i musimy wiedzieć.
- Nie, nie muszą panie wiedzieć, bo już mówiłam, że to moja prywatna sprawa. - Wkurzyłam się. Dziecko wymiotuje, a ja dalej tkwię pod tą klatką.
- Musimy, bo jak ksiądz przyjdzie..! - Jedna już zaczęła na mnie krzyczeć.
- Jak się ludzi zaczepia, to wypadało by się przedstawić i powiedzieć o co chodzi, a nie krzyczeć. - Przerwałam jej. - Nie przyjmujemy ani księdza ani popa ani rabina ani nikogo innego. Do widzenia, śpieszę się.
Odwróciłam się i dalej mocuję się z drzwiami. Za sobą usłyszałam tylko, że jestem grzesznicą bez męża, co ma dziecko z... Reszty pani nie dokończyła bo druga ją uciszyła i odciągnęła.

Czy naprawdę nie mogły mi powiedzieć na początku o co chodzi? Zaoszczędziłybyśmy sobie nerwów i czasu. I po co im było to czy kupiłam czy wynajmuję mieszkanie? Nie wiem i się nie dowiem.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 489 (599)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…