zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Miałam kiedyś piekielnego współlokatora w mieszkaniu studenckim.
Powiedzmy, że nazywaliśmy go Miecio Brudas.
Otóż Miecio suszył jednorazowe chusteczki zielone od smarków na kaloryferze i ponownie używał. Jadł na łóżku w swoim pokoju i nad klawiaturą więc była pełna okruchów, resztek jajecznicy i innych nadpsutych produktów. Brudne gacie, skarpety i ciuchy leżały skłębione z kołdrą.
Miecio nie sprzątał, nie zmywał naczyń (w końcu doszło do tego, że każdy chował swoje po pokojach bo Miecio używał i nie mył). Miał zwyczaj wyciągania ze śmieci i pochłaniania zepsutego jedzenia, które reszta wyrzucała jako niezdatne do spożycia (studenci, więc to jedzenie było w naprawdę złym stanie bo w stanie zjadliwym byśmy zeżarli).
Minęło już ponad 10 lat a do tej pory z dawnymi współlokatorami wspominamy syfiarza Miecia.
Powiedzmy, że nazywaliśmy go Miecio Brudas.
Otóż Miecio suszył jednorazowe chusteczki zielone od smarków na kaloryferze i ponownie używał. Jadł na łóżku w swoim pokoju i nad klawiaturą więc była pełna okruchów, resztek jajecznicy i innych nadpsutych produktów. Brudne gacie, skarpety i ciuchy leżały skłębione z kołdrą.
Miecio nie sprzątał, nie zmywał naczyń (w końcu doszło do tego, że każdy chował swoje po pokojach bo Miecio używał i nie mył). Miał zwyczaj wyciągania ze śmieci i pochłaniania zepsutego jedzenia, które reszta wyrzucała jako niezdatne do spożycia (studenci, więc to jedzenie było w naprawdę złym stanie bo w stanie zjadliwym byśmy zeżarli).
Minęło już ponad 10 lat a do tej pory z dawnymi współlokatorami wspominamy syfiarza Miecia.
współlokator
Ocena:
135
(183)
Komentarze