Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20779

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz działa się na wystawie i w okolicach.. kilka moich przeżyć z jakże piekielnymi ludźmi.. czasem się zastanawiam, po co osoby, nie lubiące zwierząt przychodzą w takie miejsca..

Mam psiaka, kochanego zresztą. Nasze oczko w głowie. Dudek jest pudlem i jak na pudla przystało chodzi w najstarszej fryzurze, która ma podłoże historyczne, ale stała się pretekstem do wyśmiewania tej rasy. Dla nie wtajemniczonych wygląda jak pajac, dla osób znających historię rasy wygląda jak dawny pies pracujący.. znaczy ma gołą dupę z rozetami (pomponami..) plus pompony na łapach i wielką grzywę :)
Dudek kocha ludzi, przede wszystkim dzieci, kocha też inne psy - jest bezproblemowy, ale i trochę naiwny i moja i TŻ w tym głowa żeby ten optymizm i naiwność w nim pielęgnować :)

Generalnie jestem świadomym psiarzem, sprzątam po psie, pilnuje żeby nie zaczepiał obcych i zachowywał się porządnie. Chodzi na smyczy i nie jest noszony na rączkach - od zwykły pies, a nie laleczka.

Epizod pierwszy.
Dudek po ocenie, czyli mamy czas na zabawę, spacerek i takie tam, zanim zaczną się konkurencje Best In Show do których dostaliśmy kwalifikacje.

Poszliśmy na łączkę jeszcze na terenie wystawy.. Zniesmaczona robię slalomy między kupskami, szukając miejsca gdzie bezpiecznie będzie można rzucić piłkę.. przeszliśmy kawałek i Dudek poczuł potrzebę zrobienia dwójeczki - no nic, psia rzecz, tyle się nawąchał że stwierdził że i on musi zostawić po sobie ślad.. nieopodal dwójeczkę załatwia kilka rotków.. stoję nad psem z woreczkiem w ręce i czekam.. a że Dudek wybredny, to się ustawia pół godziny..
Przechodzi chłopaczek [C], chyba chciał zabłysnąć przed panienką obok.. ja [J] niczego nie świadoma, nadal stoję, ale pies już robi swoje więc ucieszona..

[C] ciekawe kto to później posprząta, z takim pajacem przyjdzie i kibel sobie urządza! (że niby to do mnie było!)
Ja spokojny człowiek jestem, ale nerwy mi puszczają, jak ktoś mojego psa od pajaców wyzywa..

[J] o widzę że pan chętny, może chce pan woreczek?

[C] Po psach się sprząta!

[J] z dupy mu nie wyciągnę, jak widać stoję z woreczkiem, więc może takie uwagi to do pana od rotków, bo on jak widać nie ma zamiaru sprzątać.

[C] *kilka nie cenzuralnych słów*

[J] co, strach uwagę facetowi zwrócić? lepiej na kobietę napaść?!

i tu chyba uraziłam dumę, bo w chwili kiedy stwierdziłam, że nie ma sensu i schyliłam się po gówienko gość pojawił się przy mnie o.O i łapami mi coś wymachuje przeklinając przy tym, obrażając mnie, moją matkę, babkę i jeszcze kilka pokoleń, wyliczając moje prawdopodobne zawody i epitety jakimi mnie ludzie muszą nazywać...
w sumie patrzałam na niego z miną WTF?! bo nie za bardzo wiedziałam, cóż mogło go tak wzburzyć..

[J] to jak już ma pan tyle energii, to pan weźmie ten woreczek i przejdzie się do śmietnika - panu ulży a ja nie będę musiała obracać dwa razy

(NIE WIEM czemu to powiedziałam, cała sytuacja wydawała się tak absurdalna że nie mogłam się powstrzymać.)
Facet momentalnie zamilkł i teraz on miał minę WTF?! a kobieta w śmiech.. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do śmietnika, a później dalej na łączkę porzucać piłkę :)
Dalej nie wiem, czemu jak ktoś się ma uczepić nie sprzątania kup, to czepia się kobiet z małymi psami, a nie facetów z dużymi.. czy naprawdę wszyscy tacy odważni są tylko w konfrontacji ze słabszymi? Ja nie miałam oporów żeby facetowi od dogów niemieckich zwrócić uwagę że to łączka a nie pole minowe i że po psach sprzątać powinien bo tego ani obejść się nie da ani przeskoczyć..

Epizod dwa.
Upał. Siedzimy zabunkrowani w namiocie.. TŻ rozwalony śpi na podłodze. Ogólnie jest tak, że namiot to niby sfera prywatna i mi np głupio ludziom do namiotów wchodzić nie proszona, ale jak widać nie każdemu jest głupio.. Siedzę na krzesełku, rozwalona, czytam gazetę, Dudek jakiś metr ode mnie śpi na klatce.. za dwie godziny wchodzimy, on już gotowy, więc mamy czas na relaks..
Nagle do namiotu wparowuje nam paniusia[P] ze swoim aniołkiem.. ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w .. no wiecie..
Pies podnosi głowę, ja odkładam gazetę, myślę sobie, a niech popatrzą, w końcu po to wystawa.. ale jako że stroszyłam tą sierść pół godziny postanowiłam zapobiegawczo uprzedzić..

[J] proszę nie głaskać psa.. (i tu chciałam wyjaśnić dlaczego.. ale nie zdążyłam)

[P] jak nie głaskać?! ja za bilet płaciłam!

[J] rozumiem, ale pies jest przygotowany do wyjścia i nie można go teraz głaskać, zapraszam po ocenie pudli, teraz..

(przeważnie to pomaga, wiele osób czeka na ocenę pudli, a później do nas przychodzi - nie mam nic przeciwko wygłaskaniu, bo sierść pudla to coś co trzeba poczuć, żeby odkryć jej piękno ;) raz pani z córką czekały 3h specjalnie po to żeby pogłaskać Dudka.. w nagrodę, mała mogła nie tylko pogłaskać, ale i porzucać piłeczkę psu i z moją pomocą wydać mu kilka komend i nagrodzić psa.. )

[P] a mnie to gówno obchodzi! ja płaciłam za bilet! ja mogę sobie robić co chcę!

TŻ wstał, ja wstałam, a pies czując nerwową atmosferę wystawił ząbki i też wstał (on gryźć by nie ugryzł, ale uważa że musi bronić.. nie wie jak.. ale szczerzyć się potrafi i chętnie to robi kiedy atmosfera robi się napięta)

[J] płaciła pani za oglądanie psów, a nie dotykanie.

Na wystawy przychodzą różni ludzie, nie pierwsza to taka akcja i nie ostatnia więc zachowaliśmy spokój, starałam się grzecznie wyjaśnić pani że nie może pogłaskać psa, bo to nie zabawka czy eksponat..
Pani nie zważając jednak na nic wypchnęła dziecko żeby psa pogłaskało.. dziecko przerażone, bo pies się szczerzy, ale mamuśka nie dała za wygraną..

[P] uspokój to bydle! bo Jasiu chce je pogłaskać!

[J] proszę nie dotykać psa. Niech pani już wyjdzie i się dalej nie pogrąża.

[P] Gówniaro jedna! zobaczysz! ja na ciebie skargę złożę! ja nie po to płacę! (mimo solary i tony tapety, jestem pewna że była ode mnie młodsza a nie starsza.. ale ok..)

[J] dobrze, niech pani idzie szybko tą skargę złożyć..

i tu paniusia popełniła błąd.. duży błąd.. uparła się żeby dotknąć psa, który się na nią szczerzy.. Jak mówiłam, pies atakować nie potrafi, więc zaczął warczeć i wskoczył na moje krzesło, był bezpieczny bo za mną, zaczął szczekać. dziecko w ryk.. paniusia wrzask.. że to nasza wina, że dziecko będzie koszmary miało, i epitety..

[J] proszę wyjść, bo wezwę ochronę i wyleci pani z terenu wystawy.

nie pomogło.
Po prostu nie wytrzymałam i zrobiłam coś czego nigdy nie robię.. naruszyłam jej nietykalność cielesną.. ogólnie rzecz biorąc złapałam za ramię i wyprowadziłam z namiotu.
Kobieta zwinęła dziecko i odgrażając się i rzucając epitetami oddalała się od ringu.
Tia.. a pies przez kolejną godzinę nie chciał zejść z moich kolan.. nie wiem jak udało się go wyprowadzić na ring, ale tam na szczęście dostał wiatru w żagle i poszło mu świetnie.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (160)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…