Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20801

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Tragedia w trzech aktach spisana.

AKT I: Początek

Pożyczyłem samochód teściowi (teraz przyznaję, nie było to zbyt mądre z mojej strony), który na miesiąc wyjeżdżał do sanatorium, a co za tym idzie, byłem skazany na korzystanie z komunikacji miejskiej. Pomyślałem, że pora letnio – jesienna, to jeszcze nie tragedia i mogę spokojnie przeżyć miesiąc w autobusach, tym bardziej, że lubię obserwować otaczających ludzi, ich wygląd, fryzury, styl ubierania, tatuaże, kolczyki, zachowanie i tym podobne rzeczy.

Siedziałem sobie więc pewnego dnia w autobusie, mając idealny punkt obserwacyjny i nie przeczuwając nadchodzących problemów. Ja siedziałem na miejscu pomiędzy środkowymi, a ostatnimi drzwiami. Za mną siedział facet na stałe mieszkający w siłowni, ubrany w dres marki dres, a dokładniej Adidas ze specjalnej kolekcji z gratisowym czwartym paskiem.

Oprócz niego w autobusie znajdował się jeszcze krótko ostrzyżony, dziewiętnastoletni chłopak, z dwoma warkoczykami na bródce ubrany w koszulę (chyba Pako Lorente), ciemnoniebieskie dżinsy, pasek Calvina Kleina i buty Hilfigera.

Za nim siedziała dziewczyna, typ ostro metalowy, 20 lat, glany z kolcami, czarna bluzka i czarne dżinsy, spod rękawa na dłoń wychodziła końcówka tatuażu. Mimo stroju i ostrego, ciemnego makijażu było w niej coś czarującego.
W autobusie znajdowało się jeszcze kilka osób nie biorących udziału w dalszych wydarzeniach.

AKT II: O jeden żart za daleko

Na przystanku wsiadły dwie kobiety, młodsza, około 17 letnia od razu usiadła, starsza, jak się później okazało jej matka podeszła do biletomatu. Wpatrywała się w niego, najwyraźniej nie rozumiejąc wypisanej komendy „dotknij wyświetlacza” i nie wiedziała co dalej począć. Po chwili podeszła do niej córka, ale ona również dotykowy wyświetlacz próbowała zaczarować jedynie wzrokiem. Stały tak przez chwile gdy chłopak w koszuli wyciągnął słuchawki z uszu i podszedł do bezradnych kobiet. Z słuchawek doszedł mnie tekst śpiewany przez Mr. Lordiego „Who is your daddy, bitch, who is your daddy?”

([Ch] – Chłopak, [K] – starsza kobieta, [D] – Dres)

[Ch]: (do kobiet przy biletomacie) Dobra dzieci, przepuście tatusia, bo sobie palce połamiecie.

Chłopak puknął palcem w wyświetlacz, a ten natychmiast zareagował pytaniem o rodzaj biletu. W tym czasie z słuchawek wydobyły się dźwięki kolejnej piosenki, tym razem był to kawałek Nightwish, a więc pewnie stąd ta bródka.

[Ch]: (do starszej kobiety) Jaki bilecik pani sobie życzy? (po chwili do młodszej) A co ty sobie życzysz? Kawa, herbata? Whisky z colą? Kolacja ze śniadaniem?

Kobieta przez chwilę zrobiła wielkie oczy, po czym… uderzyła chłopaka torebką w głowę.

[K]: Odczep się od mojej córki! Ty szatanisto, ty! Ty zboczeńcu!

Kłopoty jednak dopiero się zaczęły, bowiem do akcji postanowił wtrącić się dresiarz. Podbiegł do chłopaka z pytaniem [D]: „Jakiś, k*rwa, problem?” i strzelił go w twarz.

W tym momencie ja postanowiłem się włączyć. W końcu mam już prawie 30 lat, muszę dzieciakowi pomóc. Podbiegłem do dresiarza od tyłu i ugiętymi rękoma złapałem go pod łokcie, tak, że swoimi łokciami zahaczyłem o jego i ciągnąłem je do tyłu, aby przeciwnikowi unieruchomić ręce. Odciągnąłem go metr do tyłu, kiedy ktoś krzyknął do kierowcy, żeby zatrzymał autobus. No i zatrzymał, na tyle gwałtownie, że obaj polecieliśmy do przodu, na podłogę, z tym, że ja przekoziołkowałem jeszcze po dresie i automatycznie go puściłem. Ten szybko na mnie skoczył i dwa razy strzelił w szczękę. Uratowała mnie dziewczyna, ubrana na czarno, która kopnęła dresa glanem w twarz, a gdy on poleciał do tyłu, poprawiła go gazem pieprzowym. Pomogła mi wstać, awaryjnie otworzyła drzwi i zaczęliśmy szybko uciekać, razem z pobitym chłopakiem. Gdy się zatrzymaliśmy chłopak podziękował za pomoc i nas zostawił, a dziewczyna zaproponowała, że opatrzy mi w domu rozciętą wargę.

Posiedziałem u niej chwilę, dowiedziałem się, że ma na imię Marta, opatrzyła mi rozcięcie, wypiliśmy herbatę, porozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a na koniec włożyła mi do kieszeni numer ze swoim numerem.

Akt III: Epilog: Pobity i ukarany

Żona znalazła w mojej kieszeni numer Marty i na tydzień wyrzuciła mnie z sypialni.

komunikacja_miejska

Skomentuj (82) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 740 (1024)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…