Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20817

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kiedy miałam tak około 15 lat poznałam pewną dziewczynę. Moi i jej rodzice byli na etapie częstego wspólnego kawkowania i przy okazji właśnie się poznałyśmy. Owa dziewczyna (młodsza ode mnie o rok) stwierdziła, że od tej pory będziemy przyjaciółkami. Nie byłoby w tym nic piekielnego, gdyby nie jej dziwne zachowania. Otóż przyjeżdżała do mnie co tydzień i spędzała u mnie bite 10 godzin, od rana do wieczora. Nie pomagały tłumaczenia, że muszę się uczyć w weekend i nie mam czasu na tak częste wizyty. Poza tym jako osoba mało towarzyska od zawsze męczyły mnie nawet godzinne wizyty koleżanek, a co dopiero całodzienne.
Ale to nie wszystko. Jako, że wg jej mniemania byłyśmy przyjaciółkami, namawiała mnie, bym dała jej do przeczytania mój pamiętnik, tzn. zabierze go do domu, przeczyta i odda za tydzień. Oczywiście nie dałam jej go, bo z jakiej racji, więc się na mnie obraziła. Ale nie trwało to długo, znów po tygodniu przyjechała na cały dzień. Akurat w połowie dnia przyszła do mnie koleżanka z sąsiedztwa oddać mi płyty, które jej pożyczyłam. Moja "przyjaciółka" się oburzyła, że mam inna koleżankę prócz niej (!) i zrobiła mi awanturę.
Miałam jej serdecznie dość, ale moi rodzice tego nie rozumieli i powtarzali "Magdusia to taka fajna dziewczyna, czemu jej nie lubisz?" i zapraszali jej rodziców, wraz z nimi przyjeżdżała ona. Pewnego dnia zrobiłyśmy wspólny wypad na miasto. Miałam przy sobie chyba 30zł, pozostałe z wypłaty (byłam wtedy w szkole zawodowej i co miesiąc jako praktykantce, wypłacali mi 50zł). Weszłyśmy do sklepu jubilerskiego tylko pooglądać, co mają i moja "przyjaciółka" upatrzyła sobie srebrny pierścionek w cenie coś koło 30zł. Zgadnijcie, co do mnie powiedziała.
- Kup mi ten pierścionek, bo jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciółki muszą sobie różne rzeczy kupować.
Pierścionka nie kupiłam. Miałam ważniejsze wydatki. Zgadliście. Magdusia się obraziła. Ale znów nie trwało to długo. Poszłyśmy tego samego dnia na lody. Ja chciałam lody truskawkowe, ona waniliowe. I uwaga. Ona się uparła, że skoro jesteśmy przyjaciółkami, muszę kupić dokładnie taki sam smak lodów jak ona. A czemu ona nie kupi takich jak ja? Bo nie lubi truskawek! Miałam gdzieś jej głupie tłumaczenia, kupiłam sobie lody truskawkowe. Tak. Obraziła się po raz kolejny...
Innym razem przyjechała z rodzicami, ja akurat spałam, bo całą noc się uczyłam. Moja "przyjaciółka" zbudziła mnie po trzech godzinach snu, bo skoro jesteśmy przyjaciółkami, to mam mieć dla niej czas, bez względu na wszystko. Znów ją olałam i dalej spałam, bo byłam ledwie przytomna. Obraziła się na mnie.
Później wymyśliła iście inteligentną rzecz. Mianowicie miałam jej napisać na kartce wszystkie moje hasła i loginy m.in. do mojego e-maila itp. bo jako moja przyjaciółka musi je mieć. Innym razem zmuszała mnie, bym nosiła ubrania tego samego koloru, co ona, a kiedy przefarbowałam włosy (jestem naturalną blondynką) na bakłażan, obraziła się, bo już nie miałam takiego samego koloru włosów jak ona.
Podobnych sytuacji było całe mnóstwo, Magdusia niezrażona, irytowała mnie coraz bardziej swoim dziwnym pojmowaniem pojęcia "przyjaźń". Ale ja za każdym razem olewałam ją i robiłam swoje, bo co mi będzie dyktować warunki. W końcu obraziła się na mnie śmiertelnie i powiedziała, że już nie jesteśmy przyjaciółkami. Ulżyło mi.

z życia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (294)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…