Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20986

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Tym razem o zwierzątkach...
Swoim studentom staram się zawsze wpajać podstawową zasadę: martwy ratownik to żaden ratownik. Innymi słowy, żeby pomagać innym, wypadałoby pozostać samemu w jednym kawałku.

Dotyczy to przede wszystkim dojazdu do miejsca zdarzenia. Nie od dziś wiadomo,że kierowcy karetek potrafią na sygnale osiągać stadium, w którym nie bardzo wiadomo, czy szybko jadą czy już nisko lecą...
Ale równie dobrze do zagrażania i robienia krzywdy nadają się zwierzątka. Duże i małe, generalnie wszystkie potrafią obrzydzić pracę w ratownictwie...

Przykład pierwszy: przyjeżdżamy do pacjentki, która po kłótni z sąsiadką zasłabła. Na miejscu pani w wieku Balzakowskim, postury dość obfitej, falująca (dosłownie) ze wzburzenia. Przy niej zaangażowana przyjaciółka, wachluje omdlałą gazetą codzienną.
Pukamy do drzwi, nie słychać szczekania. Dobra nasza, ładujemy się do środka. Istotnie, pieska nie ma. Zabieramy się do ratowania. Z braku soli trzeźwiących musiała wystarczyć perswazja słowna, pomiar parametrów życiowych, wywiad, lek na uspokojenie i w długą do bazy.
Całą drogę coś nam nie pasowało. Co prawda karetka to nie perfumeria, jednak zapach czegoś, co zdechło przed miesiącem, nie jest nawet tam akceptowalny...
Po powrocie do bazy szukamy: w karecie ewidentnie tłucze, ale bez wniosków co do źródła...

Kolejny wyjazd. Ogrzewanie działa, aromat przybiera na sile.
Ponowna rewizja - nic...

Wyjazd trzeci odbywaliśmy już przy otwartych oknach, pomimo sygnałów, bo atmosfera przypomina tą wyczuwalną w afrykańskim zigguracie w środku lata...
Wreszcie - dość! Przewracamy karetkę do góry dnem... Zapach dolatuje z torby na leki i materiały... Jak się okazało, zapomnieliśmy, że za drzwiami siedział mały, puchaty kotek, którego dość obcesowo odsunęliśmy, biegnąc do właścicielki.
Kocinka, jak się okazało, była równie mało zrównoważona, co pani - wlazła nam do torby i cichaczem załatwiła potrzeby za cały tydzień...

Przykład drugi: Nie jestem ulubieńcem psów. No poważnie. Nawet stworzenia psopodobne wielkości odchodów owczarka, na mój widok przeistaczają się w bestie i skaczą mi do gardła. A że mam koło dwóch metrów, możecie się domyślić, na jakiej wysokości kończą wyskoki... Cud, że mam dzieci...
Myślałem, że to przesąd, że mi się wydaje. Ale nie - cały zespół wchodził na miejsce akcji, tylko ja wyłaziłem bez nogawek...
Potem usłyszałem, że to kwestia nastawienia: pies wyczuwa lęk i atakuje. Toteż zacząłem myśleć pozytywnie, w każdym kundlu próbując dostrzec bliźniego nieomal...
Taaaa. Ładny bliźni... Z kłami na wysokości mojego funduszu emerytalnego.
Ostateczny dowód zdobyłem na wyjeździe karetką do nadmorskiej miejscowości.

Wezwanie, tradycyjnie, bez sensu: umiera, od dwóch dni... Czyli albo kac gigant (jak się okazało, właśnie to), albo ktoś mieszka na takim zadupiu, że nawet Kostucha od dwóch dni błądzi...
Wysiadamy. Posesja ogrodzona płotem, domek, za płotkiem owczarek. Taki skundlony, poczciwy na wizus jak polityk przed wyborami i energiczny jak ślimak z niedokrwistością. Do tego za płotem. Czyli bezpiecznie.
Wychodzi po nas brat umierającego, chluba klanu moczymordów, z nosem koloru i faktury truskawy. I prowadzi do chałupy. Koledzy weszli. Ja stanąłem w progu i zawyłem. Ten wyleniały, futrzasty, piekielny kundel przeskoczył jak rumak przez płotek i jednym kłapnięciem zrobił mi z d... jesień dowolnej epoki!
Przyznaję, wtedy dostałem napadu furii....

Koledzy opowiadali, że rycząc przekleństwa chwyciłem leżącą pod ścianą kłodę drewna i pognałem za bydlakiem. Widok podobno był przedni: najpierw przez kolejne płotki skakał jak łania mój prześladowca, potem, z rykiem nadbiegałem ja i - pomimo gabarytów - również brałem górą parkany... Na szczęście dla pieska zmęczyłem się jakieś dwa płoty wcześniej, niż on... A do tego nie bardzo miałem pomysł jak przeskoczyć dziesięć płotków z powrotem...

I jak tu nie wierzyć w reinkarnację? w Poprzednim wcieleniu ani chybi byłem kotem. Takim wrednym dachowcem....

służba_zdrowia

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 953 (1045)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…