Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21055

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dzisiaj mam historię szczurzo-moherową.

Otóż ostatnio mój szczur, Thor, zachorował. Zrobiłam wobec tego to, co na moim miejscu (mam nadzieję) zrobiłby każdy - pojechałam z nim do weta. Niestety, w tramwaju spotkałam Panią Moher.

PM podeszła do mnie nieufnie, zapuściła żurawia aby wiedzieć, co wiozę w transporterku, skrzywiła się i wydarła na cały tramwaj:

- OLABOGA, SZCZUR! ONA WIEZIE SZCZURA! POZABIJA NAS, POCHORUJEMY SIĘ! ŁOBOŻE!

I dalej, w tym samym tonie, tak głośno, że prawie zagłuszyła inny głos, oznajmiający:

- Bileciki do kontroli!

Pani Moher szybko hops! do kontrolera, chwyta go za ramie i ciągnie w moją stronę.

- NO BO ONA WIEZIE DZIKIEGO SZCZURA, NA PEWNO ZARAŻONEGO CZYMŚ!

Kontroler również zagląda do trasporterka.

- No, szczur, całkiem ładny. W przepisowym nosidle. A ja jestem kontrolerem biletów, a nie SANEPIDem, więc bilety poproszę.

Pani moher szybko się na niego wydarła, że jest dupa, nie kanar, że to na pewno nielegalne, a ten szczur w ogóle to nie ma biletu! Niestety, na następnym przystanku musiała wyjść. Wtedy kontroler zagadał do mnie:

- A szczurkowi co jest?

- Ostra biegunka - odpowiedziałam. - Tym się nie da zarazić, ale mam nadzieję, że dla tamtej pani natura zrobi wyjątek.

komunikacja_miejska

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 696 (806)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…