Dzisiaj mam historię szczurzo-moherową.
Otóż ostatnio mój szczur, Thor, zachorował. Zrobiłam wobec tego to, co na moim miejscu (mam nadzieję) zrobiłby każdy - pojechałam z nim do weta. Niestety, w tramwaju spotkałam Panią Moher.
PM podeszła do mnie nieufnie, zapuściła żurawia aby wiedzieć, co wiozę w transporterku, skrzywiła się i wydarła na cały tramwaj:
- OLABOGA, SZCZUR! ONA WIEZIE SZCZURA! POZABIJA NAS, POCHORUJEMY SIĘ! ŁOBOŻE!
I dalej, w tym samym tonie, tak głośno, że prawie zagłuszyła inny głos, oznajmiający:
- Bileciki do kontroli!
Pani Moher szybko hops! do kontrolera, chwyta go za ramie i ciągnie w moją stronę.
- NO BO ONA WIEZIE DZIKIEGO SZCZURA, NA PEWNO ZARAŻONEGO CZYMŚ!
Kontroler również zagląda do trasporterka.
- No, szczur, całkiem ładny. W przepisowym nosidle. A ja jestem kontrolerem biletów, a nie SANEPIDem, więc bilety poproszę.
Pani moher szybko się na niego wydarła, że jest dupa, nie kanar, że to na pewno nielegalne, a ten szczur w ogóle to nie ma biletu! Niestety, na następnym przystanku musiała wyjść. Wtedy kontroler zagadał do mnie:
- A szczurkowi co jest?
- Ostra biegunka - odpowiedziałam. - Tym się nie da zarazić, ale mam nadzieję, że dla tamtej pani natura zrobi wyjątek.
Otóż ostatnio mój szczur, Thor, zachorował. Zrobiłam wobec tego to, co na moim miejscu (mam nadzieję) zrobiłby każdy - pojechałam z nim do weta. Niestety, w tramwaju spotkałam Panią Moher.
PM podeszła do mnie nieufnie, zapuściła żurawia aby wiedzieć, co wiozę w transporterku, skrzywiła się i wydarła na cały tramwaj:
- OLABOGA, SZCZUR! ONA WIEZIE SZCZURA! POZABIJA NAS, POCHORUJEMY SIĘ! ŁOBOŻE!
I dalej, w tym samym tonie, tak głośno, że prawie zagłuszyła inny głos, oznajmiający:
- Bileciki do kontroli!
Pani Moher szybko hops! do kontrolera, chwyta go za ramie i ciągnie w moją stronę.
- NO BO ONA WIEZIE DZIKIEGO SZCZURA, NA PEWNO ZARAŻONEGO CZYMŚ!
Kontroler również zagląda do trasporterka.
- No, szczur, całkiem ładny. W przepisowym nosidle. A ja jestem kontrolerem biletów, a nie SANEPIDem, więc bilety poproszę.
Pani moher szybko się na niego wydarła, że jest dupa, nie kanar, że to na pewno nielegalne, a ten szczur w ogóle to nie ma biletu! Niestety, na następnym przystanku musiała wyjść. Wtedy kontroler zagadał do mnie:
- A szczurkowi co jest?
- Ostra biegunka - odpowiedziałam. - Tym się nie da zarazić, ale mam nadzieję, że dla tamtej pani natura zrobi wyjątek.
komunikacja_miejska
Ocena:
696
(806)
Komentarze