Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21063

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam kota. Rasy kot, marki kot, rodzaju kicia, kolor beżowo - różowy. Kotka urodziła się na mojej sukience na studniówkę, a potem robiła tylko coraz więcej problemów. Na ten przykład zachorzała mi na "katar koci" i trzeba było ją nosić do weterynarza na zakraplanie i zastrzyki.
Ale droga daleka (4,5km), lato, nosić kota ciężko bo na dźwięk przejeżdżającego samochodu wyskakuje z ramion drapiąc do krwi, piechotą sam nie pójdzie, na rower nie wezmę, a Ojciec mój prędzej by samochód spalił niż wpuścił do środka zwierzaka.
Więc co?
Nauczyliśmy kota chodzić na szelkach (takich małych). Właściwie to wystarczyło szeleczki zapiąć i kot zgrabnie tuptał przy nodze. Od pierwszego razu, zdolniacha moja.
W małym mieście kot na smyczy to nie lada widowisko. Dzieci często próbowały go zaczepiać, ale pewnego razu pewna [M]amusia przeszła wszystkich.
[M] - Ile za kota?
[J]a - Kot nie na sprzedaż.
[M] - Dam 20 złotych!
[J] - Nie sprzedam kota, ale w lecznicy jest ogłoszenie o kotach do adopcji.
I tu wydarło się dziecko, różowiutka córeczka, która rzuciła się na ziemię wrzeszcząc że ten kot i tylko ten bo jest RÓŻOWY!!!
[M] - Przecież Pani widzi że DZIECKO CIERPI! Pani da tego kota!!!

I tu postanowiłam Mamusię zignorować. Poszłyśmy sobie z kiciusią dalej... a przynajmniej chciałyśmy. Poczułam niesamowite szarpnięcie za rękę w której trzymałam smycz. Tak, Mamusia złapała moje zwierzątko za tylne łapki i ciągnęła w swoją stronę.
Co miałam robić? Puściłam, jeszcze by mi uszkodziła zwierzaka. Ale moja kicia jest po Pańci nie tylko pieszczoszką, ale też dość mocno broniącym się stworzeniem. A kto próbował kiedyś wmusić w kota tabletkę ten może sobie wyobrazić jak łatwo było Mamusi utrzymać wierzgającą, różową kulę pazurów. Koniec końców kicia wyrwała się jej z rąk i pomknęła w krzaki.

- TY MASZ KOTA NIEBEZPIECZNEJ RASY, JA CIĘ NA POLICJĘ DAM!!! - Wywrzaskiwała matrona korzystając z faktu że byłam odrobinę zszokowana jej próbą kradzieży mojej milusińskiej.

I był to jeden z niewielu razów kiedy nie uciekłam. Był to też jeden z niewielu momentów kiedy naraziłam na zniszczenie swoje piękne sandałki na wysokim drewnianym obcasie, ale uwierzcie mi, gdyby nie to kopnięcie w żołądek które jej zaserwowałam, to nie mogłabym spać w nocy.

Policji ni widu ni słychu. Ale oni bardzo lubią mnie i moją kotkę, od czasu kiedy z rozpędu zwrócili mi uwagę że nie ma kagańca.

Zdjęcie kici, jeżeli kogoś interesuje jej umaszczenie: http://imageshack.us/photo/my-images/840/p1010261n.jpg/

Moje małe miasteczko 738

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 261 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…