Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21084

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich. Nie jestem do końca przekonana, czy to, co chcę napisać nadaje się na ten portal ale w związku z tym, że stał się on bardzo popularny, doszłam do wniosku, że może dzięki temu uda mi się dotrzeć do szerszego grona odbiorców, może kogoś ustrzec, otworzyć oczy na coraz bardziej rozprzestrzeniający się problem.
Będzie niestety długo ale nie jestem w stanie ująć tego w żaden sposób bardziej zwięźle, za co z góry przepraszam.

W ramach (niezbędnego niestety) wstępu: od ładnych kilku lat zmagam się ze schorzeniem szeroko zwanym zaburzeniami odżywiania. Pominę szczegóły bo w tym momencie nie są one istotne. Na własną rękę próbując szukać pomocy, natknęłam się na ogromną ilość stron internetowych oferujących, nie tyle wsparcie w walce z chorobami, ile raczej motywację do dalszego brnięcia w to bagno, do celowego wywoływania choroby i efektów wizualnych jej towarzyszących.
O tym właśnie będzie moja historia...

Ponownie proszę o wybaczenie, ale będę generalizować. Rozmawiałam z tak ogromną ilością mniej lub bardziej chorych (albo chcących zachorować) dziewczyn, że zauważyłam pewne najczęściej występujące schematy zachowania.

1. Nie-anorektyczna klilkunastolatka wkręcająca sobie, że zaburzenia odżywiania są tak naprawdę całkiem niezłym sposobem przeprowadzenia diety.
Takie dzieci są najgorsze bo nie dadzą sobie niczego wytłumaczyć, nie przyjmują do wiadomości, że to, w co dobrowolnie się pakują jest złe, że powinny zawrócić z tej drogi najszybciej jak to tylko możliwe. Dziewczynki marzą o chudym ciele, które jest tak gloryfikowane w dzisiejszej telewizji i głodzą się, w przerwach pomiędzy Tap Madl i jakimś programem w MTV przeglądając miliony zdjęć wychudzonych modelek.
Większość tych dziewczyn szybko się nudzi i dochodzi do wniosku, że niejedzenie jest zbyt trudne, i zwyczajnie znika, jednak jakaś ich część popada w chorobę, niszcząc swoje ciało i umysł. I może po kilku latach walki z anoreksją, bulimią czy inną odmianą zaburzeń, zaczynają pluć sobie w brodę, że wpakowały się w to dobrowolnie jeszcze jako głupiutkie trzynastolatki. Szkoda, że wtedy często jest już za późno, żeby cokolwiek zrobić.

2. Osoby naprawdę cierpiące na zaburzenia odżywiania.
Tutaj wykształciły się dwa obozy: ci, którzy starają się przestrzec wszystkich innych przed chorobą, na tyle świadomi tego, co się z nimi dzieje, że w żadnym wypadku nie życzyliby tego nikomu innemu, oraz ci uważający, że zaburzenia odżywiania zmieniają ich w wyjątkowe (nad)jednostki, swoiste guru dla wszystkich pragnących zapaść w anoreksję (tzw wannarexic).
O ile pierwsza grupa jest w miarę nieszkodliwa, tak drugą najchętniej zamknęłabym w komorze gazowej. To właśnie te dziewczyny podsuwają innym, często dużo młodszym, "najbardziej efektywne" sposoby przeprowadzenia diety, patenty na wywoływanie wymiotów, najlepsze środki chamujące głód, najłatwiejsze do kupienia przeczyszczacze. Są jeszcze na tyle nieświadome, że potrafią z (w miarę) czystym sumieniem polecić młodszym koleżankom taką a nie inną ścieżkę i umywają ręce w momencie, kiedy okazuje się, jak bardzo komuś zaszkodziły.
"Przecież same chciały, prawda...?"

3. Jednostki, będące kiedyś "pro", które jednak przerzuciły się na zdrowy tryb życia i obrały sobie za cel przekazanie swoich poglądów wszystkim dookoła.
Obiektywnie patrząc, grupa ta powinna być uważana za najlepszą i najbardziej potrzebną. Błąd. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie sposób, jaki w większości obrały sobie te osoby. Mianowicie jest to zwykle: nagabywanie, wyśmiewanie i wyzywanie, chęć pokazania całemu światu, że ten i tylko ten pogląd jest słuszny, a za wszystkie inne powinno czekać co najmniej ukamieniowanie. W rezultacie przynosi to więcej szkody, niż pożytku bo w przypadku zaburzeń odżywiania każda próba wymuszenia na takiej osobie czegokolwiek, spotyka się monstrualnym oporem i (często) atakami paniki. W rezultacie z czegoś, co w gruncie rzeczy powinno być dobre, wychodzi działanie mogące nawet pogłębić destrukcyjne działania niektórych jednostek.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że z dnia na dzień przybywa dziewczyn próbujących obrać anoreksję za alternatywą drogę do osiągnięcia wymarzonej wagi. Dziewczyny: zaburzenia odżywiania to NIE jest coś, co w przyszłości będziecie w stanie tak zwyczajnie porzucić. Nie ozdrowiejecie cudownie tylko dlatego, że zrzuciłyście tyle kilogramów, ile zakładałyście na samym początku. To jest równia pochyła, nieustanna droga w dół, z której najczęściej nie ma już odwrotu.
Nie dajcie się zmanipulować ani mediom, ani innym, "uprzejmie" wam doradzającym koleżankom.
Po coś jednak natura wyposażyła nas we własne, niezależne umysły...

internet

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…