Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21098

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kto czytał historię piekielni.pl/18696 ten już wie kim jest Saba i dlaczego kagańca nie nosi. Nieznającym historii objaśniam. Saba jest 6 letnią sunią rasy moskiewski, stróżujący, ze stwierdzoną przez weterynarza nadwrażliwością skóry, uniemożliwiającą stosowanie kagańca, na co posiada stosownie opieczętowane zaświadczenie.

Historia z wczoraj chyba bardziej absurdalna niż piekielna:

Podczas codziennego spaceru (pies nie świnia wyganiać się musi, przynajmniej na tyle na ile długość lonży pozwala) napatoczyłem się niespodzianie na patrol Straży Miejskiej (w mojej okolicy rzadkość).
- Pan odwoła psa! - zaryczał jeden ze strażników z odległości co najmniej pięciokrotnej długości lonży.
Jako, że Saba jest psem ułożonym, wystarczyła jedna komenda i psisko siedzi przy nodze, czekając razem ze mną na rozwój wypadków.

Strażnicy nabrali nieco odwagi i zbliżyli się na odległość mniej więcej 3-4 metrów. Stoimy więc (tzn. Saba siedzi) i przyglądamy się sobie wzajemnie. W końcu strażnik z większą liczbą szlaczków na pagonach przełamuje krępującą ciszę:
- Pan poda dokumenty, mandat muszę wypisać.
Zgłupiałem. "Psie sprawy" jak kultura nauczyła przed chwilą posprzątałem, w okolicy ani żywego ducha, pies nawet nie szczeknął.
- Ale o co chodzi?
- Jak to o co, pies kagańca nie ma i luzem biega!
- O przepraszam, pies nie jest luzem. - Tu pokazałem strażnikom lonżę. - A co do kagańca mam przy sobie zaświadczenie weterynaryjne.
- Pies jest jak luzem, ta smycz jest za długa. - Wypalił drugi ze strażników.
- Panowie wybaczą ale nie słyszałem o żadnych przepisach regulujących maksymalną dopuszczalną długość psiej smyczy, pomijając już zupełnie fakt, że to jest lonża, a nie smycz.
- Pan się nie kłóci i tak mandat wypiszę. Pies jest bez kagańca. - Strażnicy wyraźnie nie chcieli dać za wygraną.
- Już panom pokazuję zaświadczenie, pies jest zwolniony z noszenia kagańca, ze względów zdrowotnych. (Po poprzednich przejściach ze stróżami prawa, na zaświadczeniu mam nie tylko pieczątkę weterynarza, ale również komendanta Straży Miejskiej). Wręczyłem panom strażnikom zaświadczenie. Stali debatowali, cudowali. W końcu z widoczną niechęcią oddali.

Już byłem pewien, że pozbyłem się dwóch znudzonych upierdliwców, gdy nagle ten starszy stopniem wypalił.
- A świadectwo szczepień jest?
WTF do kwadratu.
- A od kiedy to jestem zobowiązany posiadać przy sobie aktualną książeczkę zdrowia psa podczas spaceru?
- Nie dyskutuj, tylko pokaż. (Nagle jesteśmy na ty?)
- Nie mam przy sobie bo mieć nie muszę.
- No to piszemy mandat, dokumenty.
- Jaki mandat?? Za co??
- Za brak szczepień u psa! - Wrzasnął strażnik z tryumfalnym błyskiem w oku.

Stare porzekadło mówi: "nie kop się z koniem" miałem już dość tej absurdalnej sytuacji, mandat (w kwocie 200 zł) przyjąłem.
Dziś z samego rana w komendzie Straży Miejskiej złożyłem pismo z żądaniem anulowania mandatu, przedstawiające wyżej opisaną sytuację, wraz z kserokopią książeczki zdrowia psa i zaświadczenia o przeciwwskazaniach do kagańca. Pozwoliłem sobie ponadto na zażądanie wyciągnięcia konsekwencji wobec strażników, którzy najwyraźniej nie znają obowiązujących w tym kraju przepisów.

W całej tej historii najzabawniejszy był komentarz strażnika czytającego moje pismo na biurze podawczym. Gdy już zbierałem się do wyjścia do moich uszu dotarło wyszeptane znad biurka: "co za idioci!"

straż miejska

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 758 (790)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…