Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21130

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam! Będzie to moja pierwsza historia w tym serwisie.
W tym przypadku piekielnymi okazali się lekarze i obsługa szpitala w małym miasteczku K-staw na lubelszczyźnie.
Historia troszkę długa i przykra.

WYPADEK:

Było piękne niedzielne popołudnie, gdy wracałem motocyklem z pracy. Ledwie po 5 min. jazdy, z podporządkowanej wytacza się na drogę obywatel w samochodzie z papugą na masce (tj.znak firmowy pewnej marki samochodów), wymuszając na mnie pierwszeństwo.

Oczywiście kolizja, w wyniku której przeleciałem nad samochodem, po czym upadłem w przydrożnym rowie ok. 0,5m od betonowego przepustu zakopanego w drodze dojazdowej do jakiejś posesji.

Pierwsze wrażenie, to nic mi nie jest, nic nie boli. Chcę wstać i wytłumaczyć Panu z "Papugi" jak się jeździ. Ku swojemu zdziwieniu z lewej nogi wystaje mi kość udowa, która przebiła mi spodnie i wesoło na mnie spogląda.

W szoku powypadkowym absolutnie nie odczuwałem bólu... ale do czasu. Myślałem, że nic gorszego już się nie przydarzy, że karetka zabierze mnie do szpitala, a tam już profesjonaliści się mną zaopiekują. Jednym słowem, nie wiedziałem co mnie jeszcze czeka...

W szpitalu szybki rentgen (WAŻNE: od pasa do kolana, czyli tam, gdzie było widoczne złamanie) i tyle. Potem założenie wyciągu i transport na salę, gdzie miałem grzecznie czekać na operację, która odbędzie się za tydzień, bo wyciąg musi rozciągnąć mięśnie, aby kości były w jednej płaszczyźnie, a poza tym noga strasznie spuchnięta i nie mogą operować.

CZAS NA OPERACJĘ:

Przyjechał bardzo znany ortopeda (naprawdę fachowiec w swojej dziedzinie i całe szczęście, że zajął się moim przypadkiem, za co dziękuję). Wszedł na salę i...

PROBLEM I

Pielęgniarki nie dopilnowały zmiany obciążnika na większy w wyciągu,który miałem zainstalowany na złamanej nodze. ( O zmianie nie wiedziałem, bo lekarz mi nic nie mówił. Załatwili to między sobą w "kadrach", bo gdybym wiedział, to bym się przecież upomniał). Z tego powodu nie można operować, bo kości nie są w odpowiedniej pozycji). Dopiero przed rzekomą operacją Pani "doktor" zapytała mnie, czy nie wiem przypadkiem ile waży obciążnik, który mi założono, bo nie ma tego nigdzie w dokumentacji. O.o

Problem II

Wspomniany fachowiec, bez żadnego zdjęcia RTG stwierdził, że mam drugie złamanie, dużo poważniejsze od tego na udzie, bo pod kolanem. Gdyby tego nie zauważono, to złamana kość, która po pewnym czasie by się zrosła, uniemożliwiłaby mi zginanie nogi w kolanie, bo po prostu "krzywo by się zrosła" i dosłownie "wyważała" staw kolanowy podczas próby zgięcia.

Szybkie zdj. RTG i miał rację. Mam 2 "piękne złamania". Na moje pytanie dlaczego nikt tego dokładnie nie zbadał odpowiedziano:

- Bo pan się nie skarżył, że pana tam boli.

Ciekawe jak się miałem poskarżyć, skoro cały tydzień byłem na silnych lekach przeciwbólowych i nawet otwarte złamanie nie bolało? Poza tym dlaczego nie zrobiono prześwietlenia całej nogi, tylko od pasa do kolana? Na to pytanie już mi nie odpowiedziano.

Pominę fakt naciągania nogi kołowrotkiem i dodatkowych obrażeń na stawie skokowym i pachwinie, których można było uniknąć, gdyby dopilnowano odpowiednich obciążeń na wyciągu.

Inna sprawa to panie, które "obsługiwały" połamańców takich jak ja (wiadomo, do wc nie pójdę, bo jak? Z łóżkiem? Trzeba przynieść kaczkę (rozlewanie moczu przy łóżku to norma, gdy zabierały kaczki) lub basen (dobrze, że tu nic nie wypadało). Te same panie podawały posiłki i jak się później okazało, zaraziłem się grypą jelitową, którą przeszedłem po wypisie ze szpitala. Efekt to 2,5 tygodnia biegunki i latanie z usztywnioną nogą do wc, odwodnienie organizmu i 2 kroplówki na pogotowiu.

Są 2 plusy całej sytuacji:
- wiem,gdzie nie jeździć do szpitala,
- w 1,5 miesiąca schudłem 11 kg, potem przytyłem 4 i wreszcie mam normalną wagę :)

służba_zdrowia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 518 (544)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…